Od małego "ciągnęło" mnie do komputerów. Czytałem co mogłem, w bibliotece, czytelni, szkole. Jako nastolatek poprosiłem śp. tatę, by zapisał mnie na kółko informatyczne do lokalnego MDKu, bo kolekcjonowanie znaczków i sklejanie plastikowych modeli najwyraźniej przestało mi już wystarczać. Tam po raz pierwszy chyba mogłem sam "popracować" na mikrokomputerze Meritum I model 2. Nauczyłem się nawet BASIC-a i udało się napisać prosty klon Arkanoida. No i przez cały ten czas marzyłem o własnej "maszynie", na którą niestety nie było mnie wtedy stać.
Wsiąknąłem więc na dobre w literaturę. Opasłe tomisko pt. "Przewodnik po ZX Spectrum" K. Kuryłowicza, D. Madeja, K. Maraska znałem na wylot, serio. Uczyłem się na pamięć komend Basic-a, tych nieszczęsnych kombinacji klawiszy ZX-a 48K, dosłownie wszystkiego. Układałem nawet w głowie melodie na beepera; w podnieceniu czytałem recenzje gier w "Bajtku" i przeglądałem listingi programów, pisząc na kartkach "na sucho" swoje własne z nadzieją, że w niedługim czasie będzie mi dane włączyć moje własne Spectrum we własnym domu i je wklepać. Przerobiłem na wylot dwa tomy "LOGO na Sinclair Spectrum", bo Basic ZX-a już "teoretycznie" znałem...
No i co? No i nic. Jakiś czas później dostałem "w spadku" od kuzyna... Atari 65XE. I tak to się potoczyło. Atari, magnetofon, Draconus, Klątwa, pierwsze polskie oryginalne gry na taśmach, a później wielki zawód, że nie ma Barbariana ani Operation Wolf. Ucieczka z gier w stronę Chaos Music Composera; pierwsze utwory... a w głowie już siedziało Commodore 64 (bo co trzeci kumpel miał). O moim spectrumowym marzeniu zapomniałem - szczególnie, gdy udało się (komunijny prezent od siostry) zastąpić Atari (już wtedy ze stacją CA2001) Amigą 600. Proces się powtórzył - chwilowy zachwyt przy Pinball Dreams i Killing Game Show, wędrówki do domu handlowego "na pięterko" po nowe gry; wypady na wrocławską giełdę. Granie w końcu się znudziło, więc skądś zdobyłem ProTrackera i w muzykę wsiąkłem na dobre - do dzisiaj.
Pytacie o spectrumowe marzenie z dzieciństwa? Wtedy już nawet o tym nie myślałem, bo na biurku stała w niedługim czasie wypieszczona Amiga 1200 z Blizzardem 1230/50MHz, 8 mega fastu, twardym dyskiem i CD-ROMem. Po co komu jakieś Spectrum...
Teraz, w wieku blisko 40 lat, zacząłem wracać myślami do dzieciństwa. Na stole Amiga, Atari, C64, kilkanaście konsol. Przewinęło się Atari ST; niestety jakoś nie podpasowało. Pomyślałem sobie - czegoś mi tu brakuje, tylko czego? No jak to - ZX-a! Niestety obecne ceny mocno ostudziły mój zapał... Siedzę i dumam, że jednak chyba nie będzie mi dane w najbliższym czasie "dorobić się" ZXa w normalnej cenie lub, co gorsza, że komputer ten na zawsze pozostanie w sferze niezrealizowanych marzeń.
Tymczasem pewnego sierpniowego dnia zaskakuje mnie wiadomość od jednego z użytkowników tego forum o sprowadzonym myślą o mnie 128 +2 i już po kilku dniach ląduje u mnie TO. Szczerze? Nogi się pode mną ugięły, gdy go wypakowałem. I drżały ręce. Łez nie roniłem... jeszcze. Komputer w świetnym stanie; jedyny mankament to ułamany róg klapki w magnetofonie, ale już leci nowa
.
Pewnie będę miał sporo pytań, ale zobaczymy - najpierw szukam, później pytam
Tak więc muzyczny gear prawie gotowy; teraz wypada poczekać aż dwutygodniowy najnowszy członek rodziny podrośnie i można brać się na stare lata do pracy nad albumem
Zatem witam serdecznie