Mam na myśli, że w pamięci jest np 4 wersje owej "twarzy" i rysowanie odbywa się na zasadzie:
1 - zrzut co 4 linię (w pionie) obrazka pierwszego
2 - zrzut co 4 linię (ale linię poniżej) obrazka drugiego
3 - analogicznie dalej...
i od nowa pierwsza linia, ale obrazka drugiego etc. (oczywiście nie pikselami tylko całymi bajtami).
Nie trzeba wtedy malować całego obrazka tylko jego część w trakcie ramki. Efekt "ruchu" jest zamierzony i tak naprawdę ukrywa niedoskonałości sprzętu, czy raczej niemożność pokrycia grafiką całego ekranu w ramce. Zresztą widać u autorów absolutne olanie "mieszczenia się w ramce". Niektóre efekty nawet jak dało by się zrobić płynne to specjalnie zrobione są ta metodą, aby całość miała jakąś spójność i się nie "kłóciła" w odbiorze.
Grafika niekoniecznie zapisana jest jako zwykły obrazek. Odpowiednio przygotowany programik, w trakcie produkcji mógł powybierał bajty różne od zera i zapisać w postaci 3 bajtów: dwa pierwsze to adres oraz trzeci to właściwy bajt grafiki. Wydaje się, że to zwiększy "objętość", ale kreskowany rysunek jest na tyle prosty, że mogłoby się to opłacić...
Pamiętam jak DC Pak/Exodus mówił o swoich efektach "plotowych", że przed każdą klatką nie czyścił całego ekranu, tylko miejsca, gdzie poprzednio punkty stawiał. Zyskiwał na tym nieco czasu, więc może gra warta świeczki.