Jeszcze słowo komentarza, bo odnoszę wrażenie, że spora część osób tutaj, z nieznanych mi powodów, nie rozumie rzeczywistości:
Jesteś ślepy na argumenty, bo nie masz przygotowania technicznego.
Nie mam przygotowania "technicznego" bo mnie to nie interesuje, ponadto, nie jest to niezbędne czy nawet potrzebne, w zwykłym użytkowaniu retro.
Jestem ślepy na argumenty nie dlatego że mam taki charakter, tylko dlatego, że ów argumenty niekiedy wysławiane są żargonem, językiem niezrozumiałym, niekiedy bełkotliwym.
Rozmówca chcący przekonać do swoich argumentów winien zadbać aby Jego argumenty były zrozumiałe dla drugiego rozmówcy. To nie sztuka pochwalić się technicznym żargonem, jednak sztuka (jak widać) to "przetłumaczyć" te argumenty na język nie-techniczny, zrozumiały.
Argumenty nie powinny być warunkowane jakimkolwiek przygotowaniem, wiedzą. To nie wina że ktoś nie posiada wiedzy, wina tego kto argumentuje w taki sposób że aby ów argument zrozumieć, należy posiadać pewien konkretny poziom wiedzy specjalistycznej.
Rozmowa bezcelowa.
Rozmowa jest bezcelowa z osobami których zamiarem nie jest (w ramach wypowiedzi) odpowiedzieć na pytanie, tyko sformułować odpowiedź w hermetycznym języku, który najpewniej będzie niezrozumiały dla odbiorcy. Argumentacja na zasadzie "zrób XXX" lub "YYY jest ZZZ", "i tak ma być, a jak nie rozumiesz to nie szkodzi, przyjmij to za oczywistość bo ekspert tak mówi".
To nie jest rozmowa na równym poziomie, to nawet nie jest zwykła (kulturalna) rozmowa.
I w rozumieniu zasad logiki, "argument" "techniczny", "niezrozumiały", to tak naprawdę, brak argumentu.
Zatem - wracając do początku - "jestem ślepy na argumenty" bo moi co po niektórzy rozmówcy, celowo dbają o to, aby argumenty podawane przez Nich były dla mnie niezrozumiałe.