Nie zgadzam się.
Moim zdaniem to jest kontynuacja "upozowana" na re-boot (bo studia lubią re-booty). Stąd tyle auto-cytatów, flashbacków i ten tekst na początku "Warner Bros chce stworzyć Matrixa 4. Z nami albo bez nas".
Zwróć uwagę że fabuła, choć też opowiada o Matrixie, jest teraz o czym innym, nie o wojnie z maszynami.
Jeżeli już z czymś porównywać - to z cyklem Indiana Jones: kolejne tajemnicze znaleziska archeologa.
Tu mamy kolejne przygody Neo: 1-okazuje się Wybrańcem, 2-poznaje drugie dno, 3-kończy wojnę (no prawie), 4-żadne z powyższych.
Bardziej mnie martwi, że w tej części mniej jest tych rozważań filozoficznych o przeznaczeniu i wolności wyboru, niezwyczajnych dla filmów akcji. W poprzednich było tego pełno: Morfeusz, Wyrocznia, Smith, Merowing, Rama Kandra i w końu Architekt ("Choice. The problem is choice!"). A tu? Coś jest, ale mało i bez tej emfazy co poprzednio... Może się nie zmieściło, i tak film jest długi...