No to jeszcze ja się wypowiem.
Z rubikusem mam wyłącznie pozytywną historię, choć może dotyczy ona nieco innych tematów, jednak postrzegam go jako człowieka solidnego w 100%. Mimo że znamy się tylko przez telefon/internet.
To, że ktoś jest nieuchwytny przez 3 dni wydaje się dzisiaj jakoś niemiłosiernie dziwne, bo wszyscy mają komórki, wszyscy siedzą z nosami w messengerze, whatsappie itepe. Czy zwykłych smsach.
Ja nie cierpię, jak ktoś do mnie dzwoni. Nie cierpię absolutnie telefonów. SMS-y ścierpię, jako mniej inwazyjne, mniej odrywające mnie od mojej strefy komfortu. Komunikatorów używam z musu (praca, rodzina), ale i tak zdarza mi się ignorować wiadomości, nie tylko połączenia. Stary dziwak jestem, ale po prostu nie zawsze mam melodię na gadanie czy klepanie z innymi. W pracy muszę, poza pracą nie muszę.
A co, jak ktoś ma pracę lub sytuację rodzinną, która nie pozwala (lub tylko utrudnia) używanie komórki w dowolnej chwili? Zgoda,
3 dni bez kontaktu to dużo, ale jakbym podjął się trudnego zadania, a zleceniodawca co chwila mnie pytał "i jak tam postępy?", to bym telefonem chyba trzasnął o ścianę. Stary, skończę, to sam znać, że się udało. Ewentualnie, że zrobiłem wszystko co mogłem, ale się nie udało. To nie szpital i pacjent z koronawirusem, by co chwilę pytać, czy jeszcze żyje.
Tyle z mojej strony, tylko jeszcze drobna uwaga:
Przepraszam, a czy kiedykolwiek Cię obraziłem? Jakoś sobie nie przypominam.
- nie widzę odpowiedzi.
rubikus - to co, wytłumaczysz nam tą sytuację, przynajmniej tą?
- nie widzę wyjaśnienia.
Nie chodzi mi o wkładanie kija w mrowisko, ale myślę, że inni forumowicze również chcieliby jakiegoś przejrzystszego zamknięcia sprawy. Nie robię też za sędziego, bo nie jestem bezstronny, ale moim zdaniem sytuacja wymaga jakiejś/jakichś konkluzji.