Nowości z CeBITu 1985 :)

[popocop]

Wygrzebałem w "Młodym Techniku" 10/1985 relację z targów CeBIT. Przypomnijcie sobie, co wtedy było na czasie

[steev]

Dla leniwych PDF...

[ZbyniuR]

W podobnych klimatach jak ta relacja z Cebitu w Hanowerze '85 jest w Młodym Techniku nr6-1986, tekst "Kupujemy Komputer" na stronach 97-102. Zachęcając głównie do ZX, C64 i CPC. Jest sporo obrazków.

Widać autor z jakiegoś powodu nie lubił Atarek, w chwili gdy właśnie zaczynał się w Polsce największy bum ich sprzedaży, a jednocześnie schyłek produkcji do nich gier. Przynajmniej na zachodzie.

Ten sam autor w tym samym numerze na stronach 105-110 (w PDF wszystkie nr stron są większe o 2), opisuje dość szczegółowo komputery MSX. Najwyraźniej jest nimi zafascynowany, choć w podsumowaniu przestrzega przed ich zakupem z powodu małej u nas ilości softu.

A propo przeglądu i porównań komputerów, to w Młodym Techniku był także cykl "Poznajemy komputery". Zawsze na stronie 5. I tak w roku 1985 opisano:  nr6 ZX81, nr7 ZX48, nr8 Laser VZ200, nr9 C64, nr10 800XL, nr11 C16.
A w 1986: #1 PMD85, #2 C128, #3 CPC, #4 Pravec 82, #5 C+4, #6 Dragon, #7 Laser 3000, #8 PCW, #9 Thomson MO, #10 Acorn Electron, #11 SVI-738, #12 Timex.

A szukać je (całymi rocznikami) można tu:  https://archive.org/search.php?query=mlody%20technik

[Damianx]

W tamtym czasie marzyłem o spectrumie.

[trojacek]

W tamtym czasie miałem już dostęp do Spectrum w szkole, o ile mnie pamięć nie zawodzi.
A wcześniej w domu pisałem programy na kartkach papieru, bazując na kursach z czasopism
A i tak miałem dużo szczęścia, bo znajomy mich rodziców miał rodzinę w DE i ciągle przywoził sobie jakieś komputery. Pierwsze było chyba Atari 800XL, potem jakiś Commodore, Amstrad, w końcu zagościł Timex TC2048. Tym razem na stałe.

Szkoda tylko, że nie miałem okazji jeździć na CeBIT w tamtych latach. To musiał być raj. Załapałem się na pecetową rewolucję lat 1991-1995, ale to już nie to samo.

[charliefrown]

Sinclair C5 - pamiętam, że jakieś 2 lata temu pojawił się na znanym polskim portalu aukcyjnym, oprócz oryginalnego silnika miał zainstalowany na przednim kole silnik 42V z akumulatorem Li-On o zasięgu 60 km.

[ZbyniuR]

Nie odważyłbym się jeździć czymś takim po ulicy wśród samochodów, z jednego prostego powodu,
siedzi się w tym zbyt nisko, i głowę masz poniżej dolnej szyby typowej osobówki, że o większych autach nie wspomnę. A jak cie nie widzą to cię nie omijają, czyli jadą po tobie.

Miałem już kilkanaście przykrych incydentów na rowerze, w których ciężarówki nie zachowywały bezpiecznej odległości, i musiałem w ostatniej chwili ratować swoje życie zjeżdżając lub przewracając się na pobocze, chodnik lub do rowu. Zależy co tam akurat było. Zarówno w PL jak i w UK gdzie mieszkam od 12 lat.
A C5 jest za niski by błyskawicznie podjechać pod krawężnik pod ostrym kątem, za ciężki by go przechylić i wywrócić swoim ciałem na bok, i nie dość twardy by ciężarówka go nie uszkodziła. Więc nadaje się co najwyżej do jeżdżenia po parku.

A do tego kłopot z parkowaniem. Jestem bardzo ciekaw jak wyglądają statystyki wypadków z tym pojazdem. Tzn ilość oraz ich efekty.

[trojacek]

No właśnie względy bezpieczeństwa "zabiły" sprzedaż C5, przynajmniej według wikipedii:

The verdict from motoring organisations, road safety groups, and consumer watchdogs was decidedly negative and probably sealed the C5's fate. The British Safety Council (BSC) tested the C5 at Sinclair Vehicles' headquarters in Warwick and issued a highly critical report to its 32,000 members. Sinclair was furious and announced that he would sue the BSC and its chairman, James Tye, for defamation (although nothing came of it after Tye told the press: "I am shattered that within a few days 14-year-old children will be allowed to drive on the road in this Doodle Bug without a licence ... without insurance and without any form of training." Several years later, Tye was happy to take responsibility for the C5's failure, describing himself as "the man entirely to blame for the failure of the Sinclair C5".

Moim zdaniem to pojazd wyłącznie do toczenia się po ścieżkach rowerowych - i tylko w krajach, gdzie przepisy dopuszczają taką możliwość, np. w Holandii, gdzie po ścieżkach poruszają się rozmaite dziwadła, nawet spalinowe.