Problem z kolorowymi negatywami jest brak labow, chemia starzeje się dość szybko, regeneratora nie można dolewac w nieskończoność. Nawet w czasach glorii i chwały filmow, ile miałeś dobrych labow w Wawie? We Wro były dosłownie trzy.
Można samemu bawić się w wołanie koloru (C41 czy E6), trochę upierdliwe ale da się
Dawno porzucilem kolor na rzecz cz-b analogowej. Foto na filmie wraca tylko jako moda i retro dla amatorów. Ale dla większości ludzi na globie, zdjęcie w komórce wystarczy, a na papierze jest bee, nudne.
Przemysł (np. medyczny x-ray) odszedł od wołania placht, teraz radiografia, płyty CD. Idziesz do lekarza, dostajesz pytanie "przyniósł Pan CD?" Dlatego braki w asortymencie.
Amatorzy nie byli nigdy odbiorca wielkiego formatu, są zapalency taszczacy Sinara 4x5 z zestawem filtrów, statywem. Oni są gatunekiem na wymarciu, tak jak malarze pejzaży. Spotkałem paru takich na swojej drodze (średnia wieku 60+), z jednym czekaliśmy na idealne światło na Nest Point (Isle of Skye). Każdy z nich robi to dla siebie, tak jak my grzebiemy w starej elektronice, starych programach. Nie ma wielkiej rzeszy odbiorców, młodzi chcą tu i teraz. Nie ma czegoś natychmiast na fejsie oznacza że nie istnieje.