Wygląda na to że :
wysyłający miał w głowie inne załatwienie sprawy:
wysyła ,za chwile pewnie miał "serwisant" zadzwonić i poinformować że naprawa się udała i że siedzi od dwóch dni robiąc tylko jego komputer,życie toczy się dalej, jego rodzina jak ją ma ,żyje sobie i go wspiera przez dwa dni naprawiającego czyjś komputer , pracodawca też dał mu płatny urlop bo musi koledze z forum zrobić coś extra szybko.
bez przeczytania drugiej strony to tylko bezpodstawne oskarżanie i bicie piany.
w takich sytuacjach problemem nie jest czas i kontakt(duże luki czasowe) tylko zrozumienie się przez obie strony ,ich potrzeb ,problemów ,i sytuacji życiowych.
po prostu ,zleceniodawca się nie określił jak widzi dana naprawę , zleceniobiorca nie określił jakie ma zasoby ,aby wykonać naprawę.
jeżeli zleceniobiorca ma bądź miał uczciwe zamiary to powinien powiedzieć zleceniodawcy w czym leży problem i dlaczego tak rozciąga sie w czasie (może ma tylko 30 minut dziennie na to).
kto wie może podczas naprawy lub montażu BT uszkodził płytę i boi sie przyznać ,a grając na zwłokę szuka dawcy.