Zasadniczo, to od zawsze zajmowałem się sprzętem (amatorska naprawa, przeróbki na własny czy kolegów użytek - tylko że to było dawno temu i przyznaję że teraz to tylko mogę powspominać, i podziwiać cudeńka jakie ludzie potrafią teraz zaszyć w jednym scalaku). Jeśli chodzi o programowanie (domyślam się, że chodzi Ci o dema czy gry) to moja wiedza była i jest niestety zbyt mała. Owszem, na ATARI wczytywało się iron debuggera i szukało w assemblerze pętli z kolizjami, na pierwszych pc optymalizowało się do znudzenia autoexeca i configa, wyrywało robalom nóżki i skrzydełka (delvin, ripper - jeden kilobajt to był duży robal, nie to co teraz) by nie szalały na wolności, potem pilnowało się sieci i userów, pisało proste skrypty w Bashu, ale programistą nie jestem. Mam jednak zamiar w końcu się czegoś nauczyć, jak będę miał troszkę więcej czasu, kiedyś. Mój cel? Propagowanie retro wśród ludzi których znam, pokazywanie że warto. Udało mi się wkręcić mojego byłego szefa i kolegę z roboty, właśnie szykuję żonie wychodne, a koledze zestaw gier na dwa dżoje i dema. Piwo też będzie.
Ostatnio zupełnie przypadkiem szef budowlańców którzy u nas coś tam remontują wygadał się że kiedyś miał C64, 110 [V] NTSC. Zupełnie nieznany człowiek, a kilkanaście minut rozmowy minęło tak szybko, wspomnienia, gość zaczął kombinować gdzie może być ten sprzęt by go odkurzyć. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało pompatycznie i wzniośle (lub po prostu śmiesznie i żałośnie) - chyba dopadł mnie kryzys wieku średniego
Na ferrari czy porsche mnie nie stać, osiemnastek rwać nie będę. Kolekcjonować sprzęt jednak mogę, czasem w coś zagrać, popodziwiać kunszt zawarty w demach, muzyce. Zarażać ludzi szacunkiem do myśli technicznej sprzed kilkudziesięciu lat.
Znowu wyszła ściana, o czternastej do roboty, będziecie mieć w końcu spokój. Boję się jednak, że jak już coś z ZX upoluję, wciągnę się jeszcze bardziej, może nawet coś z tego wyjdzie. Właśnie wpadłem na szatański pomysł, by odwiedzić mojego pierwszego nauczyciela informatyki, może został jakiś TIMEX?