forum speccy.pl

ZX Spectrum => RÓŻNOŚCI => Wątek zaczęty przez: trojacek w 2016.09.28, 02:23:52

Tytuł: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2016.09.28, 02:23:52
No dobra, pechowo, znów nie mogę spać, więc postanowiłem sprawdzić, czy moje palce są jeszcze posłuszne mózgowi ;)
Jak być może ktoś zauważył ("być może" jest w tym przypadku wektorem na ZX Freeq (http://speccy.pl/forum/index.php?action=profile;u=524) :), podziękowania), ostatnio czuwam na forum całodobowo, choć zależnie od pory - z różnymi stanami jaźni (jaźń - ktoś jeszcze używa takiego słowa?). No cóż, jak nie jestem spętany niewolniczą pracą w dzień, to mój tryb życia się rozregulowuje i zew klawiatury ciągnie mnie do pisania jakichś bzdurek.
Dziś będzie trochę nostalgicznie. Momentami dramatycznie.
Głęboki PRL, rok 1982, Warszawa. Pałac Młodzieży, czyli organizacja mieszcząca się niegdyś w północno-zachodnim skrzydle Pałacu Kultury. Strzeliste, lśniące marmurem korytarze, upstrzone drzwiami do kolejnych pracowni tematycznych. Salki wypełnione młodzieżą, które z rumieńcami na twarzach oddają się swoim pasjom (słowo "hobby" było wtedy niezbyt mile widziane). Na półpiętrze jakaś olbrzymia, martwa szafa, którą wszyscy nazywają "komputerem". Na jej metalowych drzwiach wszędzie widać bukwy i nikt nie wie, o co chodzi - poza przerażającą legendą, że w tym mózgu co 15 minut przepala się jedna lampa.
Jesteśmy na drugim piętrze, pierwsze drzwi na lewo prowadzą do pracowni elektronicznej. to nic innego, jak rząd biurek, wyposażonych w gniazdka elektryczne i podłączone już lutownice. W szafach pod ścianami jest masa szuflad z przegródkami, a w każdej przegródce - inne elektroniczne skarby. A to tranzystory germanowe, a to potencjometry, a to tajemnicze, błękitne logistery. W mniej istotnych szufladkach mieszczą się prozaiczne rezystory czy też kondensatory. Jedyną przepustką do tego raju potencjalnych możliwości jest Pani - pilnująca, by żadne z dzieci nie wsadziło sobie (lub sąsiadowi/dce) lutownicy w oko. "Jasiu, to co chcesz dziś zbudować?" - pyta pani. "Detektor sygnałów z kosmosu, by wiedzieć, gdy UFO będzie chciało nas poznać" - odpowiada Jaś, wyciągając z szuflad zupełnie przypadkowe komponenty. "Dobrze Jasiu, powodzenia!". Pani pewnie nawet do końca nie wiedziała, że Jasio trzymał właśnie w garści podwójny potencjometr o charakterystyce logarytmicznej odwrotnej.
Czasami przychodził jakiś Gość. Gość wiedział więcej niż Pani, czasami gość przynosił też coś Niesamowitego. Któregoś razu Pan przyniósł jakieś ogromne Coś, co już na pierwszy rzut oka było Niesamowite! na dodatek Gość powiedział, że jest to KOMPUTER. Bez sensu - nie było w nim żadnej lampy, która by się mogła przepalić po 15 minutach od włączenia... Prawdziwy komputer musi mieć lampy! Ale na dowód tego, że Gość mówi prawdę - podłączył on swoje Coś do prądu, a do Cosia podłączył mały telewizor. Na jego czarnym ekranie pojawiły się jakieś plusy i gwiazdki, a jak Gość wciskał klawisze na takim śmiesznym panelu - oczywiście podłączonym do tego jego "komputera" bez lamp - to te gwiazdki i krzyżyki się przesuwały, a czasami znikały, by pojawić si gdzie indziej.
Gość wytłumaczył, że to jest gra komputerowa. Gwiazdki zjadają krzyżyki, a może odwrotnie. Słabo to zapamiętałem, bo i tak mu nie uwierzyłem - gra powinna być ciekawa i wciągać, a te gwiazdki i krzyżyki - nie, to ciekawe nie było. Ten przemysł nie ma żadnej przyszłości.
Raptem kilka miesięcy później Pałac Młodzieży urządził imprezę z... komputerami (dziś powiedzielibyśmy "drzwi otwarte" czy jakoś tak). Ktoś gdzieś załatwił, pożyczył kilka gumiaczków z kolorowymi telewizorami i można było pograć w "Pssst!", "Jumping Jacka" i coś jeszcze. Gier zbytnio nie pamiętam, pamiętam o głowę wyższą koleżankę - lśniącooką brunetkę, która siedziała tuż obok mnie, i jak współdzieląc gumową klawiaturę poznawaliśmy kolejne gry, z zapartym tchem patrząc w telewizor zupełnie nieświadomi, że się do siebie tulimy i wręcz ocieramy ramionami.
To była geneza moich namiętności...:D
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2016.09.28, 02:34:52
Odpowiem sam sobie.
Harlequin.
Dwuznaczność zamierzona ;)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: skrzyp w 2016.09.28, 05:50:28
Wkrótce w kinach.
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: ZX Freeq w 2016.09.28, 07:40:23
No i co było dalej?!? ;)

Fajne wspomnienia, dzięki za ścianę tekstu.
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: ZX Freeq w 2016.09.28, 08:09:51
To teraz moja kolej. Dywagacje o poranku:

Będąc maluchem z jednocyfrową liczbą jesieni za sobą, w domu pojawił się ZX Spectrum 48k. Szybko okazało się, że ten komputer jest dużo lepszy od poprzedniego (ZX81), bo można na nim zagrać w Horacego i ma dżojstik! I Tata pozwala zagrać, a nie jak poprzednio tylko popatrzeć, albo "naciśnij ENTER" (po za tym, za czasów ZX81 chyba byłem zbyt mały, i nie rozumiałem co Ojciec widzi w tych czarnobiałych, "zaśnieżonych" klockach). Zabawa była świetna, kaset z grami przybywało, wciągnąłem się, mimo, że do końca wielu rzeczy jeszcze nie rozumiałem. Później pojawiły się Bajtki, Komputer, Tata pokazał IKS i opowiedział o programowaniu. Sam zacząłem coś pisać w BASICu, jakieś bzdury na Art Studio rysować (nota bene niedawno odkryłem kasetę z moimi "pracami", gdy byłem początkującym nastolatkiem. Oj, ależ kicz, ale wtedy radość była wielka, i takie wspomnienia chcę zachować :D). AY i kaseta z Sound Trackerem sprawiła, że spróbowałem sił jako kompozytor. Ach co to za frajda była coś tam wymodzić i SZYBKO zapisać na FDD3000, zamiast na taśmę... Nastała era PCtów, w Bajtku coraz mniej tematów o ZX, coraz więcej o ASMie - co wtedy wywoływało pewną irytację, bo nie wiedziałem co z tym zrobić (nie wiedziałem jeszcze, że potrzebny assembler itd). 8 bitów zeszło na boczny tor.

Dzisiaj tak bardzo mnie korci wrócić do tamtych czasów (eh, ta nostalgia). Mam ochotę przeczytać od deski do deski wszystkie Bajtki, wpisać wszystkie listingi od nowa, wchłonąć wszystkie artykuły od nowa i te o sprzęcie i te o lutowaniu i te o ASMie. Dzisiaj to wszystko wydaje się proste i dostępne, na wyciągnięcie ręki. Tylko jak to wszystko pogodzić, gdy 8-16 jesteś nieobecny w swoim świecie ZXa, a po pracy życie rodzinne? Pozostają wieczory, bo jednak póki co rodzina jest dla mnie ważniejsza. A "wolne" wieczory to towar deficytowy, jak coś rzucą na ladę to człowiek sił nie ma... Zacząłem ćwiczyć (cholera, to też czas zabiera!), bo przecież w zdrowym ciele zdrowy duch. To i sił więcej będzie i człowiek mniej zaspany będzie chodził. Hmm... nie działa. Wczoraj miałem wielką ochotę napisać chociaż z jedną procedurkę w ASM do konkursu deszczowego. Ale najpierw na tablecie, krótka sesja "co tam panie w polityce". I skecz młodego Stuhra. I... oczy się same zamykają. Dobra koniec, napiszę procedurę jutro, Bajtkami zajmę się może w weekend. O! taśmy moje stare czekają na przegranie, ech to później, teraz szybko zapiszę moje pomysły na demo. No dobra - zrobię to rano. Obym przez noc nie zapomniał. A, ciekawe co tam na forum?.....


Dosyć, kto następny? ;)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: tooloud w 2016.09.28, 08:15:47
PSSST odpalałem wczoraj :)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Artu2tu w 2016.09.28, 08:17:18
Mieszkaniec malej miesciny (około 13k mieszkańców, od kilkudziesięciu lat tyle samo - wszystko co bardziej inteligentne ucieka stad) nie miał aż tak dużych możliwości poznawczych. Pasje, zainteresowania czy namiętności - proszę mnie źle nie zrozumieć, to nie jest próba zalenia się czy szydzenia - były dosyć często tłumione w zarodku, lub narzucane odgórnie, bo tak. Patrzylo się na Radioelektroniki i slinilo nad schematami generatorow sinus, trójkąt i kwadrat w jednym scalaku Philipsa. Ta świadomość, ze nie mam szansy na zbudowanie własnego, tak dokładnego.  Ba! Jak przegapiles to w kiosku nie dostales RE, nawet Małego Modelarza i Młodego Technika. Ludzie mieli teczki po zakładane, w swoim małym rozumku nawet nie przypuszczalne ze tak można.
Co kilka tygodni jeździło się do sklepu elektronicznego, tzw jamy i bomisu. Wielkie przeżycie, uciulane zlotowki, pks i czytanie pachnacej jeszcze farba książki z księgarni technicznej.

 Z tego chaotycznego zlepka wyrazów można by wywnioskować, ze nie było tak źle, na wsi, tam do taki młody szczun nawet lutownicy na oczy nie widział. A i owszem, nie było źle, przecież nawet pomyslowego Dobromira na Lazurycie się oglądało. ALE  do k#### nędzy gdzie byli ci starsi, którzy widzieli ze jest potrzeba pokierować młodym? Kolka zainteresowań, kluby krotkofalarskie czy pracownie przyszkolne?  Jak juz powstały, było dla mnie troszkę za pozno. A może były przeznaczone dla dzieci ówczesnych "elit". W podstawówce rówieśnicy chwalili się jakie to tajne filmy naukowe (radzieckie, a jakże) oglądają. Poszedłem i ja: dostałem łopatę, dziś kopiemy przyszkolny ogródek. Peszek,  ale boli do dziś. Jak jest dzisiaj?  W MDKu nie ma pracowni modelarskiej, są szkoły tańca. Kilka lat temu zmarł Człowiek prowadzący klub krótkofalarski.  Księgarnie popadaly, jest klitka z blaszakiem zapakowana lekturami. Nie opłaca się. Do dwunastej w nocy dlubalem w 65 XE, reset i czytnik kart działa, baba sie drze,  nie znam dosa, stary kaseciarz w dupe kopany.

 Muszę się wybrać i ucalowac w ręce nauczyciela od TIMEXow. Póki żyje.

Tylko o czym ja tu chciałem... A! Zażòłć gęślą jaźń... Precz z preczem, smaruj chleb pasta do butów?
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Maryjan w 2016.09.28, 10:20:24
Pierwszy komputer zobaczyłem w I klasie Szkoły Podstawowej, gdy to Pani wychowawczyni postanowiła zorganizować ciekawą lekcję i zaprosiła swojego syna - wtedy studenta - który przywiózł swój sprzęt tj. ZX81 + TV + magnetofon. Po krótkim wstępie, co to jest i do czego służy, napisał prosty program w BASIC-u, który miał wyłonić najwyższą osobę w klasie. Tak więc podchodziliśmy pojedynczo, wpisywaliśmy ile kto ma wzrostu w cm. Na koniec wyrysowała się tabelka oraz wykres, co wyłoniło "laureata konkursu". Wtedy też zainteresowałem się tym "czymś czarnym z napisem ZX81". Niestety, musiało upłynąć jeszcze kilka lat, zanim zakupiłem sobie Timex-a 2048. Ale byłem już zaawansowanym "teoretykiem", bo gazety o tematyce komputerowej kupowałem nagminnie. Inni moi koledzy kupowali RAZEM lun NOWA WIEŚ (bo tam były plakaty z piosenkarzami), a ja zazwyczaj INFROMIK, BAJTEK, KOMPUTER i inne takie tam.

Pewnego dnia, wybraliśmy się z kolegami do MDK w Kielcach, gdyż miał się odbyć pokaz komputerów. Po dotarciu na miejsce, naszym oczom ukazał się widok jak z bajki. Kilkanaście stołów a na nich komputery. ZX81, ZX Spectrum, Meritum, Elwro 800 i jakiś klon XT. Wszystko było by pięknie, komputery były włączone i działały, ale dostęp do nich skutecznie odgradzał przeciągnięty sznur - jak w muzeum i kartka "NIE DOTYKAĆ".

To zaczęliśmy się zastanawiać z chłopakami, po co my tu przyszliśmy, jak nie można nic tu pograć, ani nawet dotykać ?. Ale jako mołode chłopaki, tak szybko nie odpuściliśmy. Koledzy stanęli na czujce, a ja na jednym z pracujących ZX Spectrum wpisałem szybko prosty program :
10 BEEP .1,RND*12
20 GO TO 10
No i oczywiście na koniec RUN, ENTER i ucieczka :)
Oraz głos baby pilnującej "wystawy" - "Łapcie tych gówniarzy, popsuli komputer !".
Ale nas już nie było :)
Takie były początki mojej zabawy z informatyką :)

Potem miałem Timex 2048 oczywiście wraz z FDD 3000 (niestety, ale nie oryginał, tylko nasz "klon" UNIPOLBRIT") i furą interface.
Koledzy posiadali już C64, Amiga 500, Atari ST, a ja od razu z Timex-a, przesiadłem się na klona PC.
Po drodze, była jeszcze przygoda z armią LWP i komputerami AMSTRAD/SCHNEIDER, które wtedy wojsko złomowało i zamieniało na klony PC.

Po wielu latach, całkiem przypadkiem i niespodziewanie udało mi się odkupić swoją - dokładnie swoją pierwszą stację FDD 3000(UNIPOLBRIT).
Stację kupiłem przypadkiem, na "ólóbionym" portalu aukcyjnym od jakiejś osoby z W-wy. Jakież było moje zdziwienie, gdy otwierając pudełko i oglądając nabytek, stwierdziłem, że jest to moja "stara" stacja, którą sprzedałem kilkanaście lat temu. Nawet dostałem dyskietki 3'', które sam, osobiście opisywałem przed laty. I jak tu nie wierzyć w "cuda" :)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: ZX Freeq w 2016.09.28, 10:24:26
Jakież było moje zdziwienie, gdy otwierając pudełko i oglądając nabytek, stwierdziłem, że jest to moja "stara" stacja, którą sprzedałem kilkanaście lat temu. Nawet dostałem dyskietki 3'', które sam, osobiście opisywałem przed laty.

No toż to jak wygrana w totka!

Muszę odszukać dane nabywcy mojej kolekcji Bajtków. Nie mogę uwierzyć, że cały komplet bez pierwszego numeru sprzedałem blisko 10 lat temu. Głupi jakiś byłem :(
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Maryjan w 2016.09.28, 10:38:17
Karma wraca :)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2016.09.28, 11:25:28
No i co było dalej?!? ;)

Dalej? Gin zadziałał i poszedłem się przespać ;)
A jeśli chodzi o moją historyjkę, to pewnie dość typowo jak na tamte czasy - najpierw dylemat, LO czy technikum elektroniczne, LO wygrało - i jupiii, miało pracownię komputerową! Kilkanaście gumiaków i Timexów, magnetofony oraz jedna jedyna stacja FDD3. Z czasem pojawił się też XT, którego jednak nikt zbytnio nie chciał dotykać, bo było na nim mało gier ;)
Dość szybko wkręciłem się w łaski pani od informatyki, dość szybko zostałem oficjalnym serwisantem tego sprzętu (tu mam na myśli komputery, nie panią informatyczkę). Chyba dość skutecznie zanimowałem pozalekcyjne zajęcia w sali informatycznej, przychodziły też dziewczyny, można było błysnąć tajemną wiedzą, a przy okazji... no dobra, tu chyba powinienem coś pominąć, bo ciąg dalszy był zdominowany przez komputery i dziewczyny. Miałem niezaspokojoną ciekawość, bardzo chętnie rozbierałem jedne i drugie ;)
Potem przyszły studia, wydział elektroniki PW i smutna konstatacja, że wokół nie ma żadnych dziewczyn. Ależ nie, jednak są, tyle że tak brzydkie, że w ogóle nie wyglądają jak dziewczyny... I coraz głębsza studnia - stajesz się geekiem, ale wokół coraz mniej dziewczyn, które by się tobą interesowały. z kumplami ratowaliśmy się imprezowaniem w żeńskich akademikach innych uczelni, czasami mieszane wypady na kajaki, biwaki...
W trakcie studiów zacząłem z kumplem chodzić do redakcji "Bajtka", bo można było dorobić parę groszy, odpisując na listy czytelników. I tak powolutku wkręciliśmy się z Wojtkiem w pisanie pierwszych artykułów, a obaj mieliśmy Timexy, więc dużo nas wówczas łączyło. Obaj też zapałaliśmy żądzą do FDD3000, ale żeby spełnić nasze marzenie, musieliśmy wykonać skok na kasę :). W pierwszych dniach października 1989 postanowiliśmy pojechać na weekend do Berlina Zachodniego i opchnąć tam fajki. Oczywiście z naszej ekipy (3  chłopa i jedna laska) nie miał za grosz doświadczenia, co i jak. Dotarliśmy pociągiem (wtedy były bardzo tanie) do Berlina (wschodniego), potem granica i... ówczesny raj, Zachód :D. Z pół dnia łaziliśmy po skwerach i parkach, kolega mówiący nieco po niemiecku próbował wcisnąć towar przypadkowym przechodniom. Ufff, w końcu się udało! Zwróciła się kasa za pociąg i jeszcze została górka do podziału. wróciliśmy do Berlina Wschodniego spędzić noc gdzieś na dworcu, bo na hotel nie mieliśmy. trafiliśmy na Ostbahnhof, który bardzo dobrze znałem i zabunkrowaliśmy się na ławeczkach, by się zdrzemnąć przed porannym pociągiem do Warszawy.
I wtedy trafiła mi się okazja stulecia :). Para turystów, chyba Japończyków, którzy nijak nie mogli się dogadać z nikim na dworcu, nie mieli też lokalnej waluty - jedynie dolary. Potrzebowali pieniędzy na jedzenie i picie, chyba jeszcze na taksówkę czy coś. Dałem im za ich dolary wschodnioniemieckie marki, i to więcej, niż oficjalny kurs (oficjalnie wymieniali 1 markę zachodnią na 1 wschodnią, dolar był chyba ok. 2 marek) - byli przeszczęśliwi, a ja miałem kasę na FDD3000!
Nazajutrz, w poniedziałek, przysypialiśmy z kolegą na inauguracji roku akademickiego.
W tym samym tygodniu kupiłem FDD3000 z - dwoma napędami, za 560 tysięcy złotych.
Miesiąc później Mur Berliński został rozebrany.
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Gryzor w 2016.09.28, 11:39:28
Cytuj
Gier zbytnio nie pamiętam, pamiętam o głowę wyższą koleżankę - lśniącooką brunetkę, która siedziała tuż obok mnie, i jak współdzieląc gumową klawiaturę poznawaliśmy kolejne gry, z zapartym tchem patrząc w telewizor zupełnie nieświadomi, że się do siebie tulimy i wręcz ocieramy ramionami.

Trojacek - za wczesnie sie obudziles :-)

A mi przypomnialy sie wyprawy po zeszyty "Konkret". O ile pamietam to gdzies przy Tonpressie (kto pamieta ?) na Chmielnej byla taka firmowa budka.
Polecam tez wizyty w Muzeum Zabawek - w Kudowie jest Amiga 500, NES, Sega, Wolk i zajac i jeszcze cos tam, ale mozna tez odswiezyc nieco inne czasy PRL - na przyklad znalazem radzieckiego Lunochoda - moja ulubiona zabawke.

Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: pear w 2016.09.28, 11:43:12
Biorąc pod uwagę, że Księżyc aktualnie jest niemal w nowiu, to ja się zastanawiam jakie Ty Jacku światło widziałeś ? ;D
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2016.09.28, 11:58:52
E tam, w nowiu będzie dopiero w piątek-sobotę-niedzielę. Teraz jest 22%. Nie da się przy tym czytać, ale od biedy da się pisać ;)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2021.07.26, 23:00:52
Wykopki level master ;-D
Troszkę mi się uzbierało, więc dziś będzie kolejna ściana tekstu. O ile nie odpłynę ze zmęczenia ;-)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2021.07.27, 00:00:13
Księżyc właśnie był w pełni, więc pewnie ze spania nici, mimo zmęczenia.
No, zmęczenia. Może nie tyle wiekiem, co pracą fizyczną, fuj ;). I to za darmo. Ale zacznę od początku.
Kiedyś, kiedyś pisałem, że straciłem zawartość swoich dyskietek do FDD3000 (3 i 5,25"), ponieważ torba z dyskietkami leżała u mnie w piwnicy na podłodze, po czym przyszła ulewa, było kilkadziesiąt centymetrów wody i nie ma co cudować - dyskietki szlag trafił.
Pisałem również, że zanim to się stało, nasz forumowy kolega Zoon zgrał mi zawartość (chyba) wszystkich dyskietek do formatu DSK.
Nie zmienia to faktu,. że dyskietek z zaschniętym szlamem nie da się już żywać. Oczywiście najbardziej szkoda mi trzycalówek, choć część z nich okazała się żywa.
Minęło jakoś tak z 10 lat. Siedzę sobie na Kaszubach w lesie nad jeziorem, a tu sąsiad (obecny - bo ci zmieniają się jak w kalejdoskopie) dzwoni do mnie, że był styraszny deszcz i że zalało garaże i piwnice. No, trudno, temat już przerabiałem, a dyskietki sa już na odpowiedniej wysokości nad poziomem morza i nic im nie grozi :) Co najwyżej zalane zostanie moje od dawna niejeżdżące 26-letnie volvo, nie po raz pierwszy, i pewnie nie po raz ostatni. I zapewne również po tej ulewie nie zacznie nagle jeździć. Ani pływać.
Sprzątając szlam po tym ostatnim zalaniu, przypomniałem sobie te wcześniejsze przypadki, no, tak jakoś mi się skojarzyło. Ale ja wcale nie o tym chciałem :) Bo przede wszystkim chodziło o to, że w tym feralnym miejscu to ja nie mieszkam, tylko trzymam graty, które gdzie indziej by mi przeszkadzały. Tak więc większość retrosprzętu tam właśnie rezyduje, no i przy okazji odszlamiania piwnicy pojechałem też zabrać FDD3000.
No właśnie. Bo na co dzień nie mam FDD3000 pod ręką. A jakoś tak kilka dni temu skleciłem program terminala CP/M w 80 kolumnach i nie miałem go jak sprawdzić. I co mnie tknęło między którymś szurnięciem mopa a jego wyżęciem do wiadra, to że nikt się nie zaofiarował, by ten terminal sprawdzić za mnie. Ani jedna osoba. Czyli tak naprawdę, mało kto jest zainteresowany CP/M-em na FDD3000 w 80 kolumnach, a idąc dalej - mało kto jest w ogóle zainteresowany CP/M-em na FDD3000. Idziemy jeszcze dalej? Mało kto jest w ogóle zainteresowany CP/M-em. Tak naprawdę nadłubałem się sam dla siebie i nikogo więcej. I nie o to chodzi, by na tym zarabiać czy coś, ale na tym raczej, by robić coś pożytecznego. Jak na przykład mopować zalaną podłogę piwnicy, bo w tym jest więcej sensu.
Kilka wiader szlamu później uzmysłowiłem sobie rzecz kolejną. Zajęło mi 3 lata z przerwami (długimi, nie ukrywam), by wygrzmocić jakiś na razie kulawy programik do zarządzania plikami na divIDE z Timmexem. No i kolejna nisza, bo większość ludzi używa divID E(MMC, SD...) do gier, a do tego nie potrzeba Timexa, wystarczy gumiak, plus czy toastrack. No i dla nich nie mam nic w swojej ofercie, bo takie było od początku moje założenie. No ale na mojego posta odpowiedziało kilka osób (i chwała im za to, a raczej - bardzo im jestem wdzięczny, bo wiem mniej więcej, jak rozłożyć akcenty kontynuując ten dewelopment). Czyli tym razem dłubię program, który - jest szansa - przyda się 4-5 forumowiczom :) Czyli progres, ale dalej nie rzuca na kolana. Nie o to, bym lgnął do chwały jakiejś czy coś. Ale po prostu, tak jak wcześniej, mop i wiadro.
No i dochodzę do takich oto wniosków: ubywa oryginalnego sprzętu, a emulatory są do luftu. Poza tym wymierają ludzie, któzy się pasjonują (-wali) 8-bitowymm retro. Do tego topnieją lodowce, poziom (i temperatura) oceanów się podnosi, a w Dubaju wywołują sobie sztuczny deszcz (oby nie złoty).
Kolejny wniosek: w ramach hobby robię rzeczy, które powinienem był robić ćwierć wieku temu. No ale wtedy byłem zaaferowany karierą (hue hue) i innymi sprawami, które może mieć na głowie i w sercu dwudziestoparolatek.
Jeszcze jeden wniosek: czuję, że napiszę GRĘ. Prostą, toporną, badziewną grę. W życiu nie napisałem żadnej większej gry, więc będzie to dla mnie nowe doświadczenie. Scenariusz będzie oparty na moich dzisiejszych doświadczeniach - mop i wiadro, ale z odrobinką pikantnych niespodzianek - nie wspominałem, że w trakcie mopowania zwalił się na mnie metalowy regał, któremu nogi przerdzewiały :D oczywiście był odpowiednio obciążony, pepwnie koło 200 kg gratów na nim było.
Jutro znów jadę mopować, bo dziś nie skończyłem. I cholera wie, coo mi się wtedy przytrafi, może znowu wpadnę na jakiś kreatywny poomysł, kto wie? ;)
No ale FDD3000 jest już u mnie. Jak tylko uporządkuję piwnicę, wezmę się za testowanie terminala z CP/M-em.
A tymczasem idę zmyć z siebie pot i szlam.
Miłej nocy wszystkim :)

PS. U mnie chmury takie, że ni grama księżyca nie widać...
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: SAJ w 2021.07.27, 03:49:39
Cytuj
jest szansa - przyda się 4-5 forumowiczom :)

Napisz pod Elwro 800 Junior, moze z wykorzystainiem sieci. To efektywnie zmniejszy moze liczbe odbiorcow do jednego ale to bedzie nieskonczenie wiecej niz ilosc softu powstajacego na Juniora na dzien dzisiejszy :)

Moze by tak w koncu jakos wykorzystac ten econet Junet...
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: KWF w 2021.07.27, 08:39:32
@trojacek: Należy Ci się złoty szpadel, za wykopaliska dekady. ;D

Od razu zakładaj, że wszystko co robisz w retro ,robisz dla siebie, tylko i wyłącznie. Jeżeli ktoś zauważy co zrobiłeś i w jakiś sposób doceni, będzie to miła i jedyna gratyfikacja za pracę własną. I tyle w temacie.
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Maryjan w 2021.07.27, 10:01:26
Może dlatego, że wakacje ?
Poza tym, jak wiemy z doświadczenia, większe zainteresowanie można wzbudzić na forach obcojęzycznych.
No cóż, trzeba się do tego przyzwyczaić.
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2021.07.27, 10:07:11
@trojacek: Należy Ci się złoty szpadel, za wykopaliska dekady. ;D

Dziękuję. Oby był z prawdziwego złota, bo już sobie wybieram letnią rezydencję na Bermudach ;)

Napisz pod Elwro 800 Junior

Może do końca normalny to nie jestem, jednak aż ta na głowę nie upadłem :D

Poza tym, jak wiemy z doświadczenia, większe zainteresowanie można wzbudzić na forach obcojęzycznych.

Niestety, mój portugalski jest na to za słaby. A poza PL i PT to właściwie nie ma co pisać ;)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Maryjan w 2021.07.27, 10:12:35
W takim razie - bulba :)
U mnie też leży kilka hardware-owych projektów, ale z realizacją krucho.
Muszę "walczyć o przetrwanie" w tych upierdliwych czasach.
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: tapy w 2021.07.27, 10:13:00
Pamiętaj wszystko co robisz z retro, to robisz dla siebie i własnego rozwoju (oraz zdrowia umysłu).  I z pewnością nie jest to tak, że nikt się nie interesuje tym co robisz. Ja jako maniak CP/M cicho kibicowałem projektowi, lecz specyfika sprzętu nie znajdzie zbyt wielkiego odbioru. Kogoś interesują implementacje CP/M które sam sobie napisałem? Nie, tylko mnie. Przykład z niedawna, stworzyłem moduł sieciowy (taki prawdziwy, z duchem epoki na kontrolerze Arcnet) gdyż nazbierało mi się tych komputerków RC2014 chyba najwięcej w jednym miejscu w Europie. Zerowe zainteresowanie, nawet społeczności użytkowników. Myślisz, że to mnie zraża? Nie, robię swoje i Tobie tego też życzę. :)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Maryjan w 2021.07.27, 10:17:15
Higiena psychiczna przede wszystkim.
Bez jakiegoś hobby człowiek by oczadział i zaczął gryźć :)
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: m0b w 2021.07.27, 13:02:32
nie wspominałem, że w trakcie mopowania zwalił się na mnie metalowy regał, któremu nogi przerdzewiały :D oczywiście był odpowiednio obciążony, pepwnie koło 200 kg gratów na nim było.
A to był regał z retro sprzętem? Nic się nie połamało, nie porysowało, nie zniszczyło?
No i oczywiście najważniejsze, a o czym bym prawie zapomniał: czy Tobie nic się nie stało? :D
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: trojacek w 2021.07.27, 18:38:07
O, dzięki że pytasz, nic mi się nie stało, ale od wypadku było o krok. Z przechylonego regału zaczęły się zsuwać skrzynki z częściami do samochodów i inne graty (powiedzmy retro, ale nie komputerowe). Miałem przez chwilę sesję "sokobana" w realu, i to w wersji 3D. Trzymając biodrem regał ściągałem z półek, co się dało, i stawiałem, gdzie się dało. Do tego mokra, śliska podłoga.

Dziś kończyłem sprzątanie i na samym "dnie", pod stertami kół samochodowych, znalazłem dwa stare kompy. Właściwie jeden komp i jedną budę. Stan tragiczny... No ale komputer okazał się Optimusem, w dodatku płyta z prockiem wyglądały OK, więc nie wywaliłem jeszcze.
Tytuł: Odp: Dywagacje przy świetle księżyca
Wiadomość wysłana przez: Maryjan w 2021.07.27, 19:39:11
Bo takie porządki pozalaniowe lepiej robić z kimś a nie samemu.
Przynajmniej miałby kto narobić alarmu w razie czego.

Pamiętam kilka lat temu, jak zalało kumpla dom z piwnicą i garażem.
Dobrze, że byłem w pobliżu, bo kumpla dziadek (70+) zabrał się do porządkowania.
Już chciał wejść do garażu, jak złapałem go za ramię, mówiąc, że przecież tam jest kanał i dechy podmyło.
Faktycznie, podmyło i byłby nieźle zanurkował.

Wtedy dostałem zatopiony WS432, który po reanimacji gra do dziś u innego mojego kolegi.