I to właśnie było niepokojące od początku projektu. Najtrudniejsze zadanie zostawili na absolutny koniec, zamiast mierzyć się z nim od samego początku.
Dopracowana obudowa z wygodną klawiaturą byłaby gwarantem przynajmniej częściowego sukcesu, bo poszłaby w tysiącach sztuk (przy założeniu jakiejś kompatybilności z płytami oryginalnymi).
A tak pokazali tylko, że są w stanie przez dwa lata "ulepszać" podobno dojrzały projekt płyty, a klawiatura wpadła do szufladki "potem się będziemy martwić".
No i wyszedł guzik. Albo i cztery guziki, te w Vega+.