Autor Wątek: Odchudzanie i inne zdrowotne  (Przeczytany 3958 razy)

ZorrO

  • ***
  • Wiadomości: 149
  • Miejsce pobytu:
    UK
  • CPC AGA PSX
Odchudzanie i inne zdrowotne
« dnia: 2023.10.21, 16:24:55 »
Żeby nie ciągnąć off-topu na wątku o przygasaniu życia na forum, to tutaj odpowiem na:
https://www.speccy.pl/forum/index.php?topic=7351.msg105850#msg105850

@trojacek - Z tego co wiem to cholesterol nie zawsze jest zły, a ten zły nie bierze sie od mięsa, tylko od cukru i tych złych tłuszczów czyli masło, margaryna, smażony olej. Ale lepiej to wyjaśnią dietetycy jak Marek Skoczylas czy Bartek Kulczyński, którzy mają swoje kanały. Zresztą nie tylko oni, a to wiedza na wyciągnięcie myszki.

Trzeba tylko zdecydować czy wolimy słuchać miłych lekarzy czy mądrych lekarzy. Ci mili powiedzą proszę sie nie martwić, w pana wieku to normalne, wystarczy brać te oto tabletki i będzie dobrze. Wychodzimy w uspokojeni w dobrym humorze, coraz więcej wydajemy na leki a zdrowie sie i tak nie poprawia. A mądrzy mówią powinien pan przestać jadać to, to, to i tamto, a zacząć jadać to i to oraz więcej sie ruszać. A to ostatnia rzecz jaką chcieliśmy usłyszeć, i diabełek nam mówi "olej go, co on tam wie, zresztą sam też nie jest chudy", albo "on jest chudy tylko dlatego że ma takie geny a ty nie i nic na to nie poradzisz", ale jeśli posłuchamy mądrego to cofniemy sobie biologiczny zegar.

Od zawsze miałem apetyt i skłonności do nadwagi, wzrost i zamiłowanie do roweru trochę ratowały mi proporcje więc rzadko mnie nazywano grubym, ale wstydziłem sie publicznie ściągać koszulkę bo wiedziałem że fałdki tam chowam a nie kaloryfer.
Popularna maksyma mówi - żryj mniej to schudniesz. I póki organizm był w miarę młody to gdy zauważałem że fałdki zamieniają sie w beczkę postanawiałem to zmienić i w parę tygodni traciłem to co potem w naście miesięcy powoli wracało. Niby syzyfowa praca, ale dzięki takim praktykom przynajmniej beczka sie nie zamieniała we wieloryba. Ale przekroczyłem wiek andropauzy (tak jest coś takiego).  I zauważyłem że że to chudnięcie idzie mi znacznie oporniej, tygodnie zamieniają sie w miesiące starań, a powroty to nie powolne miesiące tylko parę tygodni. Przyznacie że takie proporcje czasowe są do bani. W praktyce stale musiałem sobie czegoś odmawiać, a w kiepsko ułożonym życiu to jedyna przyjemność życiowa jaka mi została.
Wysoki apetyt mamy zapisany w genach (oglądałem o tym film) organizm grubasa wydziela więcej substancji sprawiającej że czujemy głód. A gdy chudziakowi wstrzykniemy ją w podobnej ilości jak ma w sobie grubasek to on także o niczym innym nie potrafi myśleć póki sie nie nażre. Ten apetyt jest jak jazda na nieposłusznym słoniu, niby nim kierujesz i wkładasz do koszyka albo do gęby sałatę zamiast czekolady, ale jest od ciebie silniejszy i im dłużej go strofujesz tym mniej cie słucha bo to on przejmuje kontrolę i pójdzie tam gdzie chce a nie tam gdzie mu kazałeś.
W moim przypadku to sie objawiało tak że co tydzień kupowałem jedzenia w ilości o których wiedziałem że starczą na 7 dni, a znikało w 5. Potem 1 dzień nic nie jadłem tak trochę za karę (za to obżarstwo), a trochę z lenistwa przed pójściem po zakupy, (bo mieszkam sam). Ale to i tak oznaczało że żarcie ze 7 dni starczało na 6, i przez to tyłem. Po iluś latach w końcu zrozumiałem że nie mogę kupować aż tyle żarcia na raz bo nie zostawię go w spokoju tylko zjem.
Sorry że przynudzam (jak ktoś nie chce niech nie czyta), ale jeszcze trochę i dotrę do sedna. To zacząłem kupować na 3 dni, zjadałem w dwa i dzień głodówki, i tak jakby przestałem tyć ale to mnie nie zadowalało bo chciałem schudnąć. No to kupowałem na 2 zjadałem w 2 i dzień głodówki. I od tego powolutku chudłem. Ale dzień głodówki nie poprzedzony dniem obżarstwa nie jest wcale taki łatwy do przetrwania, (przecież do sklepu nie jest tak daleko), także te 2 dni jedzenia to szarpanie sie ze słoniem, bywało że zjadałem to w jeden dzień, to wtedy dzień głodówki przechodziłem bezboleśnie, ale żeby zachować te proporcje do chudnięcia czyli średnio w 3 dni zjeść tylko ile normalnie by starczyło na 2, to musiałbym przetrzymać także 2gi dzień głodówki z rzędu. I psychicznie po tym gdy wcześniej pozwalałem sobie na obżarstwo nawet nie było to takie trudne, ale 2 dni pauzy w przesuwaniu zawartości flaków tak mi utrudniało wydalanie, że na dłuższą metę odpadało. A poza tym ciągle nie byłem zadowolony z prędkości chudnięcia. W końcu stanęło na 1 duży posiłek co 2 dni. Przez 3 i pół roku walki ze swoim apetytem o to by sie tego trzymać, gubiłem średnio 10kg na rok. Ale to nie było takie proste, nie raz wilczy apetyt brał górę i szedłem po małe co nieco do sklepu w dzień głodówki. Albo kupowałem jakąś pychotę zamiast coś zdrowego, albo zakupy były tak duże że w jednym posiłku nie byłem wstanie tego zjeść. I żeby nie oszukiwać samego siebie i nie okłamywać sie że Eee tam wcale nie zjadłem tak dużo, to ważyłem sie nawet po kilka razy dziennie. Bo nawet jak nie dotrzymywałem danego sobie słowa to przynajmniej trzeba mieć odwagę spojrzeć prawdzie w oczy. A przed posiłkiem ważyłem średnio 3-4 kg mniej niż po nim. I to szarpanie sie siły woli z wilczym apetytem było jak 3 kroki do przodu a potem 2 kroki w tył. Przez większość tygodni nic nie schudłem, a czasem nawet wracały mi stracone już raz albo już wiele razy kg. Ale moim zdaniem istotą mojego powodzenia są oba elementy, głodówki i częste ważenie sie aby nie dopuścić do okłamywania samego siebie. Uważam że oba elementy są przynajmniej u mnie konieczne.

Jakieś 5 lat temu eksperymentalnie chciałem sprawdzić jakie będą skutki tego że nie będę ze sobą walczył tylko będę sobie pozwalał jeść to co chce i ile chcę, przecież mnie stać. W efekcie łapałem ok 2 kg na miesiąc. Niby nie aż tak źle, myślałem że będzie gorzej. Ale po 10 miesiącach tego przyjemnego stanu braku walki i samostrofowania, przytyłem 20 kg, i miałem już 125kg, bijąc swój rekord sprzed ponad 2 lat o naście kg. Mój stary zmarł na zawał mając zaledwie 63 lata, a ważył o 30 kg mniej ode mnie. Wiedziałem że nie przeżyję 5 lat jeśli czegoś z tym nie zrobię. A po takich 10 miesięcznych wakacjach strasznie ciężko było mi się zmusić do jakiś ograniczeń. Ale ja chce żyć, marzy mi sie przynajmniej 90 lat. Jedyne wyjście to szarpać sie z tym słoniem, i poskromię go albo zdechnę próbując. Nie mogę mu odpuszczać, a już na pewno nie na dłuższą metę. Od ponad pół roku waga mi stoi w okolicach 90 kg przy 185cm. Miewałem już pauzy w chudnięciu mimo stałych wysiłków i eksperymentowałem ze zmianami diety wg zaleceń z tych kanałów o których wspomniałem na początku, a to mniej tego a to więcej czegoś innego zamiast tamtego itp. A chciałbym jeszcze zgubić z 5-7 kg. Ale musiałbym zmniejszyć częstotliwość kupowania pychotek i skupić sie bardziej na warzywkach. Ech trudna decyzja. Cóż jak to ktoś kiedyś ładnie napisał, - moje życie to bałagan ale jeszcze nie napisałem ostatniego rozdziału. ;)

W normalnym domu lodówka jest pełna i żarcie jest dostępne cały czas, ale moją wyłączyłem kilka lat temu i służy mi jako szafka. I tam mam słabą wolę więc kupuję tylko to co zjem najdalej w 3 godz po zakupach. A lodówka tylko mi przeszkadzała w głodówkach. Obawiam sie że gdybym mieszkał z kimś to pewnie nie udałoby mi sie tak schudnąć.

Zanim ktoś zapyta o siłownię. Bywało że miewałem pracę w której musiałem coś dźwigać, i miałem siłownię za którą to mi płacili a nie ja komuś. Ale wcale w tych okresach nie byłem szczuplejszy. Nienawidzę bezsensownych nudnych zajęć. Prościej zrezygnować z pączka, niż go zjeść a potem sie męczyć parę godzin by go spalić. No i milej spędzić te parę godzin na czytaniu czy oglądaniu niż na męczeniu sie. Każdy z nas ma tyle mięśni ile potrzebuje w takim trybie życia jaki prowadzi. Wg mnie przygotowywanie czegoś czego nie potrzebujesz jest bez sensu.
Na rower wsiadam z lenistwa i niecierpliwości, (bo jeździ sie lżej i szybciej niż sie chodzi), albo dla relaksu żeby sie przewietrzyć. A sportowe wyczyny mnie nie interesują.

PS.:  Mam 50 lat, więc proszę mnie nie porównywać do zboków. :)
PS2.: Jedyny plus wagi ponad 110kg to to że resory w rowerze wreszcie działają tak jak trzeba i tłumią nierówności. ;)

trojacek

  • *****
  • Wiadomości: 6846
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #1 dnia: 2023.10.21, 18:37:21 »
Sorry że przynudzam (jak ktoś nie chce niech nie czyta)

Przeczytałem każde słowo i dziękuję.

Cytuj
Mam 50 lat, więc proszę mnie nie porównywać do zboków. :)

Zgoda.
Dodam, że kilkanaście lat uważam za zdrową różnicę, oczywiście w granicach prawa.

Cytuj
PS2.: Jedyny plus wagi ponad 110kg to to że resory w rowerze wreszcie działają tak jak trzeba i tłumią nierówności. ;)

O! I to jest argument :)

Artu2tu

  • ****
  • Wiadomości: 284
  • Miejsce pobytu:
    Prawie Szczecin.
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #2 dnia: 2023.10.21, 23:57:11 »
Mam tak samo, tylko na odwrót. 50 lat, 55 kg wagi. Rowery mocno używane, nawet za mocno. Od jakiegoś czasu, po kolejnym tekście "ale ty źle wygladasz" zacząłem brać białko, za każdym razem jak się przeczochram na dwóch kółkach. I nic to nie daje. Jeden ma w tę stronę, drugi w tę drugą... I jak tu żyć, panie premierze?
A forum nie zginie, idzie zima, może w końcu polutuję swojego klona zx81,  będzie o czym pisać.

pawelb

  • ***
  • Wiadomości: 179
  • Miejsce pobytu:
    Wawa
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #3 dnia: 2023.10.22, 22:35:26 »
Każdy kiedyś schudnie lub przytyje.
Ważne jest co chcesz osiągnąć. Po tym jak mnie kobieta wymieniła na młodszy model ( dosłownie) trochę się rozpiłem i żarłem wszystko co popadnie - efekt zabijania stresu i "żałoby" po związku.  Ostatecznie waga zatrzymała się na 122 kg w wieku 45.
Przypałętało się   nadciśnienie   :( .  Dzięki mojej przyjaciółce  zapisałem się do klubu fit - w klubie ludzie z podobnymi problemami
dzielą się swoimi doświadczeniami a trenerzy jedzeniowi szkolą z wiedzy o dobrym i zdrowym odżywianiu.
Dzięki klubowi zacząłem ogarniać co mogę co nie mogę i jakie ilości kalorii są zdrowe. Moja obecna waga to 100kg i do mojego celu brakuje mi 16 kg - nadal zmniejszam wagę.  W poniedziałek rozpoczynam rywalizację ze zdrowym żywieniem - na telegramie chwalimy się co jemy oraz raportujemy poranną wagę ciała.  Trenerzy fit zwracają uwagę na błędy żywieniowe i podpowiadają jak to poprawić.  Mi to pasuje bo wiem że jak czego nie będę wiedział to będę się mógł zapytać na grupie.

Jak to się stało że schudłem?
Etapów było dużo jak też dużo błędów po drodze. Dzięki trenerce ustawiłem sobie jak mam jeść:
5 posiłków dziennie  sumarycznie 1800 kCal  oraz minimum 2L wody. 
Do tego zacząłem zwracać uwagę na zawartość białka,węglowodanów i tłuszczy. Ponieważ chce schudnąć to powinienem jeść z dużą ilością białka a resztę jak najmniej. 
Ustawiłem sobie też rutynę w posiłkach.
do 8:30 śniadanie
do 11:00 drugie śniadanie: musli z jogurtem
do 13:00 obiad
do 17: sałatka
do 19: kolacja
przy czym Śniadanie i kolacja to Suplement - Ja stosuję HerbaLife.
I tym sposobem nie przekraczam ilości kalorycznej oraz nie szkodzę organizmowi.

Ważny też jest ruch. W moim przypadku to rower ale inne aktywności też polecam np. Basen.
Więc się da .  Jak chcecie coś więcej się dowiedzieć to mogę podać kontakt do mojej trenerki.

Chudnijcie zdrowo!

Paweł
Trzymajcie

ZorrO

  • ***
  • Wiadomości: 149
  • Miejsce pobytu:
    UK
  • CPC AGA PSX
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #4 dnia: 2023.10.23, 15:40:43 »
Boooosze!   5 posiłków dziennie?!? 
A ja jadam 1 posiłek na 2 dni, a byłbym szczęśliwszy gdybym mógł jadać jeden codziennie, tylko że wtedy zacząłbym tyć w tempie ok 2kg na miesiąc.
A mam tyle różnych pomysłów na to co by można zjeść w kolejnym posiłku.
Wg mnie albo masz super szybką przemianę materii której ja nie mam, albo masz żołądek malutki jak wróbelek i byle jogurcik daje ci poczucie że już coś zjadłeś, a mi takie coś by tylko podrażniło apetyt i miałbym ochotę na kolejne 2 jogurciki, bo inaczej chodziłbym struty i wkurzony. To już wolę tego jogurcika nie oglądać ani nie wąchać wtedy mogę sie zająć czymś innym i nie myśleć o żarciu.
Albo jadasz samą zieleninkę typu zielona sałata albo surowy ogórek, które składają sie z odrobiny białka, nietrawionego błonnika i wody. Tylko że po dwóch dniach takiej nudy nie miałbym ochoty nawet patrzeć na zielone a co dopiero jeść. tzn jeść bym oczywiście chciał, ale nie zielone.

Od ponad 2óch lat wogóle nie oglądam TV, ale wcześniej robiłem to nader często, a w brytyjskiej programy dokumentalne o odchudzaniu puszczali regularnie. W jednym z nich mówili że jest kilka typów ludzi jeśli chodzi o sposób czerpania przyjemności z jedzenia. Nie pamiętam nazw i charakterystyk tych innych, ale ja jestem typem fiestującym (tak bym to przetłumaczył na polski), a to ktoś kto musi sie najeść do syta chociaż co jakiś czas, bo jeśli jakaś dieta tego nie zapewnia to odrzuci ją najdalej po paru dniach. Tymczasem większość diet odchudzających powstaje w ten sposób że szuka sie w społeczeństwie największych chudziaków niejadków, pyta sie ich co jedzą i zaleca sie grubasom by jedli to samo i tyle same to schudną. Ale kalorie to nie wszystko, a gdzie przyjemność, gdzie psychologia, gdzie wpływ genów. Nie branie pod uwagę takich rzeczy oznacza porażkę w odchudzaniu, i jest równie pomysłowe jak twierdzenie że aby zmniejszyć ilość wypadków na drogach należy zalecać aby każdy kierowca siadający za kółko dobrze sobie golnął, bo wg statystyk najwięcej wypadków powodują kierowcy trzeźwi!!  Nie zmyśliłem tego, takie są fakty.  Ale wprowadzając ten pomysł w życie wcale by nie spadła ilość wypadków tylko by wzrosła. Chyba nie muszę tłumaczyć czemu. Ale takie są skutki rozwiązywania problemów od dupy strony. Równie dobrze można by powiedzieć palącemu że jeśli chce być niepalący to niech przestanie palić. Noż kurcze, ALE MU POMOGŁEŚ!!

Oglądałem kiedyś taki dok w którym pewna pani naukowiec biolog taka po 70ce, która całe życie była szczupła, została namówiona przez kolegę po fachu do pewnego eksperymentu. Odkryli pewną substancję która powoduje że czujemy sie głodni, i zauważyli że im ktoś jest grubszy tym więcej tej substancji wydziela jego organizm, i czy zgodziłaby sie na zastrzyk aby w jej organizmie był taki sam poziom tej substancji jak u osoby otyłej, a dodatkowo niech przez dobę nic nie je. Zgodziła sie, powiedziała że to żaden problem, nie raz jak jeździ na konferencje za granicę to aby łatwiej znieść jetlag (czyt.dżetlag, czyli zmęczenie i niewyspanie po zmianie strefy czasowej), to zwykle nic nie je prawie cały dzień bo udowodniono że to pomaga przestawić sobie zegar biologiczny. Minęła doba, wróciła do pracowni kolegi i jeszcze drzwi dobrze nie otworzyła a już mówi że to był NAJGORSZY DZIEŃ W JEJ ŻYCIU!!  Już po godzinie od wyjścia przez resztę doby nie mogła sie na niczym skupić, nie mogła czytać ani rozmawiać, bo i tak nie rozumiała o czym, jej myśli stale koncentrowały sie na jedzeniu, co by zjeść, jak to przyrządzić i gdzie to można znaleźć itp. Ten sam problem miała przy próbach zaśnięcia, i nie zaznała przez ten dzień ani chwili spokoju. I czy może już coś zjeść?!?
W ok godzinę po posiłku wrócił do niej spokój i koncentracja. I dopiero wtedy zrozumiała jak sie czują osoby z nadwagą. A wcześniej myślała że to osoby nierozsądne które z głupoty pochłaniają żarcie w ilościach które im zaszkodzą, albo nie mające lepszych pomysłów na spędzanie czasu niż na posiłkach. A oni po prostu starają sie zaspokoić swój instynkt aby zaznać nieco spokoju.

Oczywiście to nie jest jedyny czynnik. Prędkość przemiany materii też mamy zapisany w genach. A połączenie niskiej przemiany z wysokim apetytem to pełnia dramatu. Owszem niektóre potrawy czy substancje mają pewien choć często niedostateczny wpływ na ten apetyt oraz przemianę. Można też stosować jakieś zamienniki ulubionych pokarmów dających podobny poziom nasycenia przy mniejszej ilości kalorii. Do tego czynniki psychologiczne, bo jedni sie objadają gdy im smutno albo są zestresowani, a inni dokładnie odwrotnie, nie potrafią wtedy jeść. Nasze organizmy to skomplikowana maszyneria i to nie tylko z powodu biochemii z której trzeba by posiadać fafkuletety aby ją pojąć i spamiętać co na co wpływa, w czym to jest i ile tego jeść aby być zdrowym.

A jak ktoś uważa że częste ale malutkie posiłki to jedyna zdrowa opcja... Oglądałem kiedyś jeszcze w latach 90ych taki dok o eksperymencie na małpach, to były jakieś rezusy czy pawiany, no mniejsza. One w naturze żyją po naście lat, więc procesy które u ludzi zachodzą przez całe życie jak starzenie sie, u nich dzieją sie szybciej. Chodziło o udowodnienie tezy że zmniejszenie ilości pokarmów do poziomu ok 70% poczucia nasycenia poprawia zdrowie i przedłuża życie. Nadzorował to taki łysy dziadek ze siwą bródką, (już nie żyje) a był orędownikiem takiej tezy. I podzielono małpy na 3 grupy które nie miały ze sobą kontaktu. Jednej dawano żarcia ponad stan, tak sie obżerały że nie były wstanie wszystkiego zjeść tylko sie bawiły żarciem. Potem liczono i ważono dokładnie ile zjadły, i drugiej grupie dawano 70% tego ile zjadały te pierwsze, i te sie nie bawiły żarciem tylko sie o nie biły i szybko zjadały. A trzeciej grupie co drugi dzień zabierano całe żarcie jakie zostało z poprzedniego dnia. Bo tylko w co drugi dzień dawano im żarcia ile chciały, a w kolejnym głodówka. I w sumie w dzień jedzenia zjadały dwa razy tyle co te pierwsze jadały na co dzień. I po paru latach zrobiono im dokładne badania zdrowia. Te pierwsze były grube i niezręczne, miały zmarszczki i niestrawności, wysoki cholesterol itp. wyraźnie sie starzały. Te drugie były szczupłe żwawe zręczne i prawie nie miały zmarszczek ani problemów z jelitami, dobre wyniki krwi i moczu. No po prostu okazy zdrowia, aż trudno było uwierzyć ze są w tym samym wieku co te pierwsze. I w sumie nie było to zaskoczenie dla naukowców, bo właśnie takich wyników sie spodziewano. Ale zaskoczył ich stan zdrowia tej trzeciej grupy, bo były tak samo grube jak te pierwsze, ale jednocześnie tak samo zdrowe i młode jak te drugie, choć rzadziej sie ganiały po wybiegu, bo nie chciało im sie ruszać swoich pewnie cięższych tyłków, a i nie miały zwyczaju rywalizować z innymi o żarcie jak u tych drugich. Wniosek - w okresowych głodówkach, czyli w nieregularnych posiłkach jest jakaś zaleta, organizm ma wtedy czas sobie wszystkie substancje poukładać po tkankach, że mimo regularnego przejadania sie i małej ilości ruchu - były zdrowe. :)

PS.: To ile czasu ci zajęło zgubienie tych 22kg? Bo nie wiem ile masz teraz lat.
« Ostatnia zmiana: 2023.10.23, 15:52:22 wysłana przez ZorrO »

pawelb

  • ***
  • Wiadomości: 179
  • Miejsce pobytu:
    Wawa
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #5 dnia: 2023.10.23, 19:13:04 »
Zgubiłem je w 1,5 roku.
Po opisie podejrzewam że masz insulino-oporność.  To też się da naprawić. 
Ale jest jeden warunek że chcesz to zrobić.   Zamiast "Może to  zrobię" zamień na "Muszę to zrobić" dla siebie dla swojego zdrowia. By kolana odpoczęły. Byś nie czuł się cały czas senny - zgaduje ale to częste objawy nadwagi.
To wszystko musisz sam przeprocesować.  Bez stanowczego nastawienia na zdrowie efektów nie będzie a będziesz się wkurzał że nic ci  nie wychodzi.
Jak się zdecydujesz na konsultacje z trenerem to napisz na prv.  a podam ci kontakt.

ZorrO

  • ***
  • Wiadomości: 149
  • Miejsce pobytu:
    UK
  • CPC AGA PSX
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #6 dnia: 2023.10.23, 19:55:25 »
Nie mam problemu z kolanami ani ze sennością. Nie pamiętam już objawów insulino-oporności, a były o tym filmy na tych kanałach o których wspomniałem w pierwszym poście, i nie mam ich.
I nie mam ochoty płacić za to że ktoś mi będzie mówił co mi wolno a co nie. Darmowych porad nie brakuje. Z doświadczenia wiem że jeśli ktoś ma jakieś chroniczne dolegliwości to lekarz ogólny a czasem nawet specjalista z krótkim stażem ma mniejszą wiedzę na temat niż ktoś kto szukał od lat każdej informacji na ten temat. W erze internetu szukanie wiedzy wymaga czasu ale niekoniecznie dyplomu.
Wiem jak jest z takimi specami, zanim go przekonasz że 10 pierwszych diagnoz jakie mu przychodzą do głowy już testowałem i nie mają u mnie zastosowania, to stracę cierpliwość by sie z nim kontaktować. A jak sie ma uczyć na moim przypadku jak działają na mnie kolejne pomysły to czym to sie różni od tego co sam robię?

Nie uznaję autorytetu teoretyków. Chudzielec może gadać o odchudzaniu jak ślepy o kolorach. A nawet jak był gruby i sobie z tym poradził to wie jak sobie poradzić w swoim przypadku, ale ja jestem innym przypadkiem. Gdyby teorie z książek zawsze działały to na świecie by już dawno nie było grubasów. Wolę sam eksperymentować i szukać metody na siebie. Zwłaszcza po tym że nic o czym przeczytałem sie nie sprawdziło, a to co wymyśliłem i zadziałało wszyscy mi mówili że nie zadziała i że to niezdrowe i na pewno sie od tego rozchoruję.

No mnie sie udało zgubić 35 kg w 3 i pół roku. Choć mam wrażenie że to strasznie wolno. Bo w młodości gdy miałem 17 lat udało mi sie schudnąć znacznie szybciej. Miałem wtedy nadwagę której sie wstydziłem, a za parę miesięcy miałem iść do nowej szkoły, to mi dawało silną motywację do odchudzania. Bo tak bardzo sie bałem jak zostanę odebrany w nowym miejscu że czułem sie jakbym miał nóż na gardle. A coś mi sie zdaje że chudzielce nie spotykają sie z aż takim ostracyzmem społecznym. I wymyśliłem sobie wtedy taką dietkę że jabłek sobie pozwalałem jeść bez ograniczeń, (no bo wiecie witaminki i błonnik), tyle że po paru dniach już na nie nie mogłem patrzeć i zjadałem najwyżej ze 2-3 i to w chwilach gdy widziałem innych ludzi jak coś jedzą i mi ślinka ciekła na ten widok. Podobnie było po zobaczeniu reklamy z jedzeniem. Starałem sie wtedy odwrócić mój pęd do żarcia na jabłka. Piłem też minerałkę bez ograniczeń aby sie nie odwodnić. A jako wentyl bezpieczeństwa żeby żal mi tyłka nie ścisnął i żebym nie rzucił odchudzania w cholerę, to co drugi dzień zjadałem sobie całą tabliczkę czekolady. A to była moja ulubiona pychotka. I nic innego nie miałem w ustach przez miesiąc. I zgubiłem wtedy zgadnijcie ile?

   17 kg w 30dni, TAA DAA!! - To ponad pół kg dziennie. :) - A potem bojąc sie że za szybko z powrotem do mnie wrócą nadal sie pilnowałem by sie nie przejadać, i w następne ok pół roku zgubiłem jeszcze 10 kg. Dlatego pamiętając o tym czułem sie taki rozczarowany tym chudnięciem zaledwie 10 kg na rok. To jest tak wolno że przez większość czasu człowiek ma poczucie że wcale nie chudnie, i to pomimo zaciskania pasa. A przecież tą dychę to by sie dało zgubić w miesiąc. Ale jak widać andropauza nie ułatwia życia.
 
Trochę mi to zajęło żeby to znaleźć, i dotarłem do ściany, bo kontynuowanie metody teraz już tylko utrzymuje mi pewien pułap wagi, a chciałbym zejść jeszcze kilka kg w dół. I jakoś to wykombinuję, podobnie jak na te zmarszczki pod oczami. :)

andy

  • *****
  • Wiadomości: 1068
  • Miejsce pobytu:
    Kielce Wsch.
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #7 dnia: 2023.10.23, 22:55:37 »
Jakbym słyszał 3.5 MHz... Nie marudzić, leki wziąć i na rower!
pzdr
a.
POKE 35899,0  ZX 81, ZX Spectrum +, +2, Harlequin, ZX Max 48 & 128, Spider 48, Chrome 128, TC 2048, divIDE, CPC 464

ZorrO

  • ***
  • Wiadomości: 149
  • Miejsce pobytu:
    UK
  • CPC AGA PSX
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #8 dnia: 2024.01.22, 13:47:08 »
Amigowcy parę dni temu powiadomili że zmarł "Porywacz zwłok" znany z YT.
I tak mnie naszło kilka refleksji zdrowotnych:

Jak ktoś ma ponad 40 lat i nadwagę to wg statystyk zabije go albo zatkana żyłka w mięśniu sercowym (zawał), albo zatkana żyłka w mózgu (wylew). Obie mają tą samą przyczynę blaszka miażdżycowa. A tymczasem leki przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne (kolejna częsta przyczyna wielu dolegliwości), takie jak Aspiryna czy też mocniejszy Ibuprofen kosztują grosze i są dostępne bez recepty. Wystarczy poczytać broszurkę o przeciwskazaniach jak np hemofilia, albo skonsultować dawkę z lekarzem, i ratuj się kto może. Przepisy wymagają aby regularnie robić przegląd auta i zmieniać olej. Ale nie ma nakazu dbania o zdrowie, więc robią to tylko ci co im zależy. A przecież łykanie tabletki jest dużo łatwiejsze niż zmiana diety na zdrowszą. Kondziołki w Amigach zmieniamy profilaktycznie, a w kwestii zdrowia większość czeka aż im coś trzaśnie. Piwko i fajeczkę z kolegami lub bez to bardzo chętnie, ale Aspirynkę no co ty zwariowałeś? Nikt inny się nie przejmuje a ja miałbym się przejmować żeby patrzyli jak na dziwaka?

ArturM

  • **
  • Wiadomości: 97
  • Miejsce pobytu:
    GZM
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #9 dnia: 2024.01.22, 14:40:53 »
A tymczasem leki przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne (kolejna częsta przyczyna wielu dolegliwości), takie jak Aspiryna czy też mocniejszy Ibuprofen kosztują grosze i są dostępne bez recepty.
Wyrażę zdanie odrębne. Prawdziwe leki przeciwzakrzepowe niestety nie kosztują parę groszy. Proszę sprawdzić cenę Xarelto (15mg, 20mg) w aptekach i dodatkowo oficjalną cenę jaką zgłosił producent do refundacji z NFZ.

ZorrO

  • ***
  • Wiadomości: 149
  • Miejsce pobytu:
    UK
  • CPC AGA PSX
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #10 dnia: 2024.01.22, 15:52:45 »
Ja mówię o czymś łagodnym co działa profilaktycznie na niewielkie ilości zakrzepów, a nie o czymś co ma  rozpuścić w parę minut zakrzep który sie zbierał przez dziesiątki lat bo inaczej człowiek wykituje.

Atomówki też są droższe od naboi ale nie służą do tego samego.

Phonex

  • *****
  • Wiadomości: 1261
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa

andy

  • *****
  • Wiadomości: 1068
  • Miejsce pobytu:
    Kielce Wsch.
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #12 dnia: 2024.01.22, 19:30:59 »
A potem angioplastyka z wierceniem (rotablacja).
pzdr
a.
POKE 35899,0  ZX 81, ZX Spectrum +, +2, Harlequin, ZX Max 48 & 128, Spider 48, Chrome 128, TC 2048, divIDE, CPC 464

Boyo

  • *****
  • Wiadomości: 751
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #13 dnia: 2024.01.24, 15:06:34 »
Aby schudnąć musisz być w deficycie kalorycznym - tyle i aż tyle :)
Ostatnimi czasy na popularności zyskał tzw. "plank" - dosłownie wszyscy specjaliści fitness polecają to łatwe do wykonania ćwiczenie.
ZX81 / 2x ZX Spectrum 48kB / 3x ZX Spectrum+ 48kB / Inves Spectrum+ / ZX Spectrum+ 128kB / 2x ZX Spectrum +2 / ZX Spectrum +2A Action Pack / ZX Spectrum +3 / Didaktik Gama / TC 2048 / 2x JustSpeccy 128K
A500 2,5MB RAM Gotek HxC / A1200 Blizzard 1220/4+ADD4

Maryjan

  • *****
  • Wiadomości: 6666
  • Miejsce pobytu:
    Skarżysko-Kam.
  • Scotch whiskey and West Highland Terrier
Odp: Odchudzanie i inne zdrowotne
« Odpowiedź #14 dnia: 2024.01.24, 21:13:43 »
Najlepiej wyszczupla bieda :)
Co przy tym, co się dzieje na świecie wkrótce może odchudzić każdego.
"Co miałem powiedzieć - przeczytałem..." Nikodem Dyzma