Witam!
Od czego by tu zacząć? Może tak, rocznik '83, umsył podobno techniczny, jakiś tam magister iżynier, pracujący w wyjątkowo pogardzanej, w Polsce, branży. Imię Przemek, choć w internecie częściej spotykany jako Malanow (od bohatera książki pod tytułem "Miliard lat przed końcem świata", tak przy okazji wielki fan Braci Strugackich).
Ale do rzeczy, przeglądając forum zdałem sobie sprawę, że większość bywalców albo od zawsze jest ze Spectrumem albo wraca do niego po latach. Coż w moim przypadku jest dość nietypowo, bo choć rocznikowo moje dzieciństwo można by dopasować do Spectruma, to we wczesnych latach dziewięćdziesiatych nie sptokałem się z tym komputerem. Będąc zaś szczerym to nie spotkałem się wtedy z żadnym komputerem (no może poza tymi, które można było zobaczyć w programie Joystick, we, o ile się nie mylę, wtorkowe popołudnia). Moja przygoda z komputerami zaczeła się wyjątkowo późno, (i dziwnie, ale nie uprzedzajmy faktów) bo dopiero w okolicach roku 2003. Jakoś przed matura, aby odpocząć od nauki kupiłem sobie, za niebotyczną jak na ówczesne czasy kwotę 50 zł, Commodore 64. Niestety, a może stety, w komplecie z komputerem nie było żadnych gier, ale za to dostałem książkę "Podstawy języka BASIC" (nie pamiętam dokładnie tytułu), oraz zeszyt z wklejonymi listingami programów. Zatem zamiast zakuwać do matury pisałem programy w BASICu, chociaż może to zbyt mocne stwierdzenie. Na pewno napisałem jeden działający program, który generował na ekranie "kod Matrixa", tło było czarne, a pojawiąące się losowo znaki, były zielone. Jako, że w końcu trzeba było zdać maturę, Commodore poszło trochę odstawkę. Pamiętam jeszcze że, wśród listingów był program generujący wykresy funkcji trzech zmiennych. Bardzo lubiłem podziwiać efekt jego działania. W każdym razie maturę udało się zdać pozytywnie, równie pozytywnie zakończyła się rekrutacja na studia i w nagrodę na nową drogę życia otrzyamłem pierwszego w życiu PeCeta. Commodore zostało sprzedane, niestety nie pamiętam komu i za ilę, ale na pewno nie poszło na złom (przynajmniej nie zmojej ręki).
Teraz mały przerywnik dla tych, którzy z niecierpliwością czekają na Spectruma w mojej opowieści, obiecuję, będzie, jeszcze moment.
Zatem dorobiłem się komputera wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza, niestety nie wykorzytałem go do nauki programowania, tylko do niczym nieskrempowanej (pirackie gry!) rozrywki oraz po części nauki. Piractwo jest dość ważne w tej historii, ponieważ zbierałem cracki. I to nie do końca w oczywistym celu, zbierałem te które miały fajne muzyczki, wtedy nie wiedziałem co to mody i w ogóle nie wiedziałem, czemu i po co cracki grają. Zebrała się tego dość pokaźna koleckcja, którą zeżarł mi pewnego dnia, notabene piracki, Norton Antyvirus. Wtedy wpadała mi do głowy genialna myśl, a może ktoś zebrał muzykę z cracków w jednym miejscu. I tak dowiedziałem się co to mody, potem przyszedł czas na fascynację demosceną (różne platformy), Ale, żeby zająć sie tworzeniem czegoś samemu, ciągle brakowało czasu, trzeba było skończyć studia, potem znaleźć pracę, potem w tej pracy trzeba było sobie stworzyć niszę ekologiczną pozbawioną drapieżników, mogących człowieka tej pracy pozbawić. Ciągle brakowało czasu, ale nawet w tym braku czasu udało się znaleźć czas na wydłubanie sobie (z kitu bo z kitu) 8 bitowego komputerka o nazwie Fignition, potem przyszedł czas na dodłubanie interfejsu klawiatury, bo oryginalna jest wyjątkowo upierdliwa (informatycy, którzy trafiają do piekła, pewnie za karę muszą jej używać). Trochę powalczyłem z programowaniem w FigForth, ale nie do końca potrafiłem go ogarnąć. Po Fignition nastąpił mały zastój w temacie. Aż do grudnia roku 2016, kiedy to w ramach krótkiego uropu znajomi wyciągneli mnie do Irlandi w odwiedziny do polskich uchodźców ekonomicznych. Nie bardzo wiem jak i nie do końca pamiętam gdzie
trafiłem w Dublinie na targ staroci/pchli targ, na którym to kupiłem sobie ZX Spectrum +3. Na cenę komputera opuśćmy zasłonę milczenia, w funtach po prostu wyglądała lepiej, szczególnie jakby przeliczenie funt - złotówka było w stosunku 1:1.
Być może ktoś zapyta się "Po co ci to Ty hipsterski pokurczu?!", zatem czem prędzej śpieszę z odpowiedzią, chciałbym sobie na nim poprogramować, najbardziej interesuje mnie grafika statyczna jak i ruchoma, co prawda raczej kariery na demoscenie nie zrobię, ale kto wie, kto wie
I tak wygląda moja dość niecodzienna hisotria. Parę wątków pominąłem, jak na przykład spotkania z różnej maści emulatorami 8bitowych sprzętów, potyczki z trackerami (sloń mi na ucho nadepnął, więc przemilczmy zupełnie ten epizod), próby pixelartowania (na zajęciach z budownictwa, na papierze milimetrowym, a potem już w Gimpie)
Mam nadzieję, że nie zanudziłem nikgo moja historią! Liczę też, że uda mi się coś wnieść na forum, poza licznymi durnowatymi i oczywistymi pytaniami.
PS: Jako, że nieszczęscia chodzą parami, oraz od przybytku głowa nie boli to styczeń 2017 obrodził mi w leciwy sprzęt komputerowy, tym razem zupełnie za darmo, wpadła mi w ręce nie do końca sprawna Amiga 500, ale to temat na zupełnie inne forum
.