Trafił się mi ciekawy klient na allegro. Zlicytował towar i cisza.Wysłałem przypomnienie po 3 dniach bez echa , po 8 dniach napisałem o zwrot prowizji i bez odzewu , telefon do gościa nie aktualny, za 3 następne dni wystawiłem negatyw jak się patrzy. Po paru dniach allegro przysłało informację z wyjaśnieniami od sprzedającego nst.treści :
Sprzedawca nie odbierał telefonu, który podał na swojej stronie - miał wyłączony! Sprzedawca nie pisał w aukcji, że zależy mu na kontakcie email - zwykle sprzedawcy zależy na sprzedaży. W międzyczasie 2 razy przejeżdżałem niedaleko Jarocina. Zależało mi na odbiorze osobistym towaru dużej wartości. Niestety kontakt uniemożliwił mi wyłączony telefon sprzedawcy. Przelew został wykonany w piątek. Najpóźniej w poniedziałek pieniądze będą na jego koncie. Skąd negatyw???
gdzie wyraża ździwienie i ZA CO TEN NEGATYW bo on niby rzez 2 tygodnie do mnie wydzwaniał a ja miałem telefon wyłączony a przez internet się odzywał bo niby chciał odebrac osobiście podobno kiedyś przejeżdał przez Jarocin i też dzwonił i też nie odebrałem i takie tam dyrdymały.ale też napisał że przelew zrobił w piątek. Nie bardzo w to wierzyłem ale faktycznie w poniedziałek telefon SMSem poinformował mnie o wpływie na konto pieniędzy na aukcję.Przesyłkę wysłałem na adres otrzymany od allegro.Na drugi dzień była u adresata i awizowana.
Tego samego dnia wieczorem otrzymałem maila od kupującegoz wyjaśnieniami nst. treści
Dzień dobry
Pokrętne wyjaśnienia...
A kto pisał, że cały czas się loguję na allegro? Logowałem się w poniedziałek, by zanotować nr tel. Sprzedawcy. Nie dzwonię w weekendy, nie siedzę w internecie w czasie świąt - czy to zabronione?
Chciałem dzwonić przed świętami, ale nie wyszło - na święta jechaliśmy później, niż planowaliśmy. Moim zdaniem nie wypadało dzwonić do nie znanej mi osoby w Wielką Sobotę. Dzwoniłem we wtorek po świętach. Pierwszy raz około godz. 12. Później było jeszcze jakieś 5 (może więcej - nie liczyłem) telefonów. Około 17 przestałem wydzwaniać, bo właśnie mijałem Jarocin. Gotówkę miałem przy sobie. Wróciłem do Wrocławia i wtedy około 19-20 dostałem sms, że osoba, do której dzwoniłem, włączyła właśnie telefon. Co w tym pokrętnego?
W przeciwieństwie do Pańskich, moje wyjaśnienia były kierowane do pracowników Allegro, a nie, jak w Pana przypadku - do wszystkich - i do tego jeszcze przed terminem przeznaczonym na wyjaśnienie sporu, który Pan sam zgłosił. Czy takie działanie jest fair?
Może jestem staromodny, a może mam wstręt do internetu - jeśli ktoś podaje nr tel., to rozumiem, że można do niego dzwonić byle nie w czasie świąt. A jak pisze, że można odebrać osobiście, to po co jeszcze mam pisać maile? Pańskie maile zobaczyłem dopiero wczoraj - nie korzystam na co dzień z konta podanego do Allegro - moja wina. Z tym, że nie podał Pan, że "Sprzedawca po zakończeniu aukcji prosi o potwierdzenie na email".
Wystarczyło tylko odebrać telefon ,lub jak sam Pan powiedział - oddzwonić. Ja miałem dość we wtorkowy wieczór - dziwi mi się Pan? A zgłaszając spór wystarczyło poczekać na jego rozwiązanie - tak przynajmniej wypadałoby.
Jeżeli jest prawdą, że dziś Pan otrzymał wpłatę, to chyba kopii przelewu nie muszę wysyłać. Może zwrócił Pan uwagę, że sobota wieczór, kiedy wylicytowałem Pana aukcję, rozpoczynała ostatni tydzień przed świętami. Niektórzy muszą cały tydzień pracować, także w Wielki Piątek - tak to bywa. Nie jest to karygodne. A finalizacja zakupu po 14 dniach, to raczej nie jest karalne; szczególnie, że towar nie został wysłany, więc nie było zagrożenia oszustwem. Warto dodać, że prawie tydzień trwały święta, a gdyby Pan miał włączony telefon, sfinalizowalibyśmy transakcję JUŻ po 10 dniach - od razu miałby Pan gotówkę, a ja byłbym przekonany o jakości i prawidłowości funkcjonowania kupowanego komputera.
Pan preferuje internet, ja łączność komórkową. Może i pomieszałem Panu szyki, ale Pan również bardzo mnie zaskoczył nie odbierając telefonu tuż po świętach - a byłem przygotowany, by sfinalizować transakcję gotówkowo. Chyba wychodzi na remis...
Jeśli jeszcze Pan nie wysłał przesyłki, proszę o wysyłkę na adres:
R...... K..............., ul...................16/5, 54-063 Wrocław
Mam nadzieję, że po tych niespodziewanych "komplikacjach" wszystko wróci do normy. Proszę o solidne zabezpieczenie przesyłki - wpłaciłem za transport taką sumę, jaką Pan sobie życzył.
Jak widać życzył wysyłki sobie jeśli jeszcze nie wysłałem na inny adres ale paczka już była dawno wysłana.
Przesyłka leży nadal w urzędzie pocztowym we Wrocławiu 2 razy awizowana z drugim opisem jako niepodjęta. Wysłałem kilka meili o tym, że paczka jest na poczcie i czeka na odbiór , telefon podany jest zły (adres z Wrocławia a numer kierunkowy telefony z Zielonej Góry) gość nadal nie odpowiada. Na allegro rozpocząłem spór w tej sprawie informując o istniejącej sytuacji bo widzę , bo facet krętacz jakiś i wyjdzie jeszcze na to , że ja teraz paczki nie wysłałem po tym jak on łaskawie po 2 tygodniach zapłacił za towar. Może odpowie coś allegro i wyjaśni
Po 14 dniach poczta zwróci przesyłkę do mnie ,będę musiał zapłacić za zwrot 35 zł bo była full opcja, a może nie odbierać w sumie za towar otrzymałem pieniądze a ,że kupujący to olewa?
Nie wiem co o tym sądzić dziwak jakiś albo zbieg dziwnych okoliczności ale jak na jedną transakcję to za dużo a co najciekawsze transakcja była za prawie 1000 zł.
Napiszcie co o tym sądzicie