To co mnie zawsze mocno zastanawia, to upór z jakim utrzymywano/rozwijano technologie wyraźnie odstające od tego, co było już "dostępne" w otaczającym świecie.
A mnie to wcale nie dziwi.
Co z tego, że komputery były w Pewexach i Baltonach, skoro ich cena wynosiła kilka średnich pensji? Owszem, ministerstwo oświaty mogło i nawet kupowało te komputery, ale to było doraźne łatanie olbrzymich potrzeb. A tak naprawdę można było skonstruować ekwiwalent na częściach RWPG w znacznie niższej cenie, zapewniając przy tym wyższą wytrzymałość mechaniczną (zwłaszcza klawiatury - w teorii przynajmniej) oraz usługi serwisowe z prawdziwego zdarzenia, zamiast odsyłania do dystrybutora/importera. Zbudowanie polskiego komputera edukacyjnego jawiło się także jako ambitna misja, gdzie koszty schodziły na dalszy plan, a na pierwszym był proedukacyjny system oprogramowania plus cała "baza", pasująca do socjalistycznej filozofii centralnego rozdzielnika.
Co prawda Timex też dużo obiecywał (i sporo zrobił z firmą Polbrit), jednak TC2048 to nie był model projektowany dla szkół i świetnie to widać po "poszkolnych", mocno sfatygowanych egzemplarzach.
Teoria jednak rozminęła się trochę z praktyką i Elwro nie stał się "komputerem w każdej szkole", ale kto mógł przewidzieć, że końcówka lat 80. będzie taka burzliwa, zwłaszcza na rynku walutowym oraz w światku komputerów. Zanim wyprostowano błędy konstrukcyjne i rozwinięto produkcję na szerszą skalę, "świat" już chciał pecetów
EDIT: Jeszcze jedna uwaga. Szkolny sprzęt komputerowy naprawdę wymagał unifikacji, bo to, co się działo, było średnio użyteczne z puntu widzenia udanej edukacji: część szkół miała Spectrum i Timexy, część - Meritum, a część Amstrady. Nie każdy uczeń był na tyle ogarnięty, by mając w podstawówce Timexa, od razu zrozumieć w liceum Amstrada czy Meritum. Bo nie każdy jest geekiem
.