Autor Wątek: Nakład A + B egz.  (Przeczytany 2134 razy)

popocop

  • *****
  • Wiadomości: 834
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Nakład A + B egz.
« dnia: 2020.04.23, 14:09:24 »
W starych książkach przy podawaniu nakładu pojawiał się czasem np. taki zapis: nakład 99800 + 200 egzemplarzy. Ktoś wie dlaczego rozdzielano liczbę na dwie części? Co to było te 200 sztuk? Jakieś egzemplarze dla bibliotek?
ZX Spectrum +2 & PicoDiv SD,
Timex 2048 & divIDE 57c

trojacek

  • *****
  • Wiadomości: 6846
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #1 dnia: 2020.04.23, 14:46:13 »
To taka zaszłość z czasów druku sprzed epoki komputerowej.
Przygotowany materiał po ostatniej korekcie szedł do produkcji próbnej (druk + introligatornia). Na dużych maszynach nie da się wydrukować kilku czy kilkunastu egzemplarzy - zwłaszcza, że wszystko z rozbiegu maszyn trafia na makulaturę ze względu na nietrzymanie parametrów. Dopiero po druku, bigowaniu, cięciu, klejeniu/szyciu następuje odbiór techniczny i zgoda na druk docelowego nakładu (albo poprawia się błędy i zabawa od nowa). Ta próbna partia to były egzemplarze "autorskie", niepodlegające sprzedaży - trafiały do autorów i ich znajomych, wydawców i ich znajomych, na targi książki itp. Oczywiście była norma określająca górny pułap liczby egzemplarzy autorskich, bo inaczej, w tamtych czasach, byłoby to 100% nakładu ;).
A błędów produkcji bywało kiedyś bardzo dużo, bo pracy nie nadzorowały komputery, tylko ludzie - a w drukarniach na nockach chlało się ostro. Potem książki wychodziły z pomieszanymi lub odwróconymi stronami, albo gilotyna szła krzywo lub po literach, a kolory na okładce się rozjeżdżały :) Brak precyzji i niedbalstwo najbardziej widać po zdjęciach, dlatego w czasach PRL wszystkie lepsze albumy drukowało się poza Polską. Czasami nawet na "dolarowych" maszynach w Jugosławii (w Polsce najwięcej maszyn do druku pochodziło wtedy z Czechosłowacji).

popocop

  • *****
  • Wiadomości: 834
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #2 dnia: 2020.04.23, 15:30:51 »
Czyli zapis 99800 + 200 egzemplarzy oznacza, że 99800 sztuk poszło do sklepów, a 200 to egzemplarze autorskie?
ZX Spectrum +2 & PicoDiv SD,
Timex 2048 & divIDE 57c

trojacek

  • *****
  • Wiadomości: 6846
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #3 dnia: 2020.04.23, 16:02:10 »
Ogólnie - do sprzedaży, nie tylko do sklepów.
Tak to jeszcze funkcjonowało na początku lat 90., jak pracowałem na polibudzie i wydawaliśmy niskonakładowe - rzędu 500+50 - skrypty uczelniane. Ale to już był inny kaliber maszyn, właściwie były to przerośnięte powielacze (o, takie).

pgru

  • *****
  • Wiadomości: 638
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #4 dnia: 2020.04.23, 16:11:40 »
To taka zaszłość z czasów druku sprzed epoki komputerowej.
Przygotowany materiał po ostatniej korekcie szedł do produkcji próbnej (druk + introligatornia). Na dużych maszynach nie da się wydrukować kilku czy kilkunastu egzemplarzy - zwłaszcza, że wszystko z rozbiegu maszyn trafia na makulaturę ze względu na nietrzymanie parametrów. Dopiero po druku, bigowaniu, cięciu, klejeniu/szyciu następuje odbiór techniczny i zgoda na druk docelowego nakładu (albo poprawia się błędy i zabawa od nowa). Ta próbna partia to były egzemplarze "autorskie", niepodlegające sprzedaży - trafiały do autorów i ich znajomych, wydawców i ich znajomych, na targi książki itp. Oczywiście była norma określająca górny pułap liczby egzemplarzy autorskich, bo inaczej, w tamtych czasach, byłoby to 100% nakładu ;).
A błędów produkcji bywało kiedyś bardzo dużo, bo pracy nie nadzorowały komputery, tylko ludzie - a w drukarniach na nockach chlało się ostro. Potem książki wychodziły z pomieszanymi lub odwróconymi stronami, albo gilotyna szła krzywo lub po literach, a kolory na okładce się rozjeżdżały :) Brak precyzji i niedbalstwo najbardziej widać po zdjęciach, dlatego w czasach PRL wszystkie lepsze albumy drukowało się poza Polską. Czasami nawet na "dolarowych" maszynach w Jugosławii (w Polsce najwięcej maszyn do druku pochodziło wtedy z Czechosłowacji).

Dziękuję za informację, to bardzo interesujące.

drakon

  • ****
  • Wiadomości: 272
  • Miejsce pobytu:
    Świdnica
  • Press play then any key!
    • Magia Ośmiu Bitów!
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #5 dnia: 2020.04.23, 21:38:20 »
Przypomniało mi się właśnie, jak x lat temu zapomnieliśmy z kolegą włączyć automatyczne nadawanie numerów na stronach. Po wydrukowaniu tygodnika na kalkach (oszczędności były, takie tam) pod presją czasu dopisywaliśmy te numery... markerem. Na szczęście tylko 32 strony. Ale poszło dobrze ;)

trojacek

  • *****
  • Wiadomości: 6846
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #6 dnia: 2020.04.23, 21:48:01 »
Laser + kalka to był najtańszy nośnik dla offsetu :) Oczywiście bez rozbarwień, bo kalka pod wpływem temperatury bębna drukarki laserowej trochę zmienia swoją geometrię.
Z najśmieszniejszych wpadek, to ja zrobiłem kalendarz, full kolor, bez... 31 grudnia. To był pierwszy dzień tygodnia i nie zauważyłem, że nie zmieścił się w ramce tekstowej. Szefowa wydawnictwa śmiała się, że odwołałem Sylwestra :) Skończyło się na dorobieniu metalowego "stempelka" z liczbą 31 i ręcznym stemplowaniu każdego egzemplarza.

drakon

  • ****
  • Wiadomości: 272
  • Miejsce pobytu:
    Świdnica
  • Press play then any key!
    • Magia Ośmiu Bitów!
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #7 dnia: 2020.04.24, 09:00:14 »
Cytuj
Oczywiście bez rozbarwień, bo kalka pod wpływem temperatury bębna drukarki laserowej trochę zmienia swoją geometrię.

No właśnie dlatego zawsze będę pełen podziwu dla Pań z montażu w drukarni - bo połowa gazety była full-kolor :)

Maryjan

  • *****
  • Wiadomości: 6666
  • Miejsce pobytu:
    Skarżysko-Kam.
  • Scotch whiskey and West Highland Terrier
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #8 dnia: 2020.04.24, 10:20:48 »
Poligrafia to wyzwanie.
Mam kumpla od lat tym się zajmującego,to coś niecoś się naoglądałem.
"Co miałem powiedzieć - przeczytałem..." Nikodem Dyzma

trojacek

  • *****
  • Wiadomości: 6846
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #9 dnia: 2020.04.24, 10:48:16 »
Kiedyś faktycznie, była to praca zespołowa, w której każdy błąd oznaczał niską jakość. Jeśli to były jakieś jednokolorowe wrzutki, ulotki, instrukcje obsługi itp. - czyli tzw. "smarówa" - to nikt się tym zbytnio nie przejmował. Jednak druk barwny wyciąga wszelkie niedociągnięcia, a precyzja jest liczona w ułamkach milimetra, mowa o spasowaniu każdej z minimum 3 barw składowych CMYK, czasami jest ich 6, czasami są też barwy "customowe" (spot) na aple itp. Pasowanie barw przypomina wtedy pracę snajpera ;)
Stare, "analogowe" maszyny (bodaj najprostszym, kolorowym modelem był czechosłowacki Dominant) wymagały też znacznie więcej obsługi, i to w trybie ciągłym.
A dzisiaj? Do maszyny drukarskiej podpięty jest komputer i na bieżąco widać wszystkie parametry, temperatury, kałamarze... Druk potaniał i zyskał na jakości.
A stare maszyny stoją po garażach i służą do produkcji wizytówek i zaproszeń ślubnych ;)

drakon

  • ****
  • Wiadomości: 272
  • Miejsce pobytu:
    Świdnica
  • Press play then any key!
    • Magia Ośmiu Bitów!
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #10 dnia: 2020.04.24, 11:01:07 »
Ja "siedzę" w poligrafii ponad 20 lat. I niby fajnie, komp, wszystko widać, pełna kontrola aż do końca, wszystko szybko, ładnie.
A i tak za każdym razem, jak wchodzę do jakiegoś małego zakładziku na tyłach kamienicy, gdzie robią ręczną robotę, choćby wizytówki na "bostonce" i czuję ten zapach i dotykam maszyn, to mi nogi miękną :).

trojacek

  • *****
  • Wiadomości: 6846
  • Miejsce pobytu:
    Warszawa
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #11 dnia: 2020.04.24, 11:56:19 »
No, ta mieszanka zapachów smaru, farb i potu, bardzo charakterystyczna...
Ale ja uwielbiałem zapach świeżo krojonego papieru :) Coś, jak świeżo zakupionej książki, ale intensywniejszy.

Maryjan

  • *****
  • Wiadomości: 6666
  • Miejsce pobytu:
    Skarżysko-Kam.
  • Scotch whiskey and West Highland Terrier
Odp: Nakład A + B egz.
« Odpowiedź #12 dnia: 2020.04.24, 12:59:08 »
Ja wiedziałem, gdzie w stanie wojennym funkcjonowała opozycyjna drukarnia :)
Nawet z kumplami pomagaliśmy przenosić jakieś części do takiej maszyny.
W zamian za pomoc, dostaliśmy kilka odbitek papierowych modeli do sklejania typu "Mały Modelarz" gdyż wtedy mieliśmy wielką fazę na sklejanie.
"Co miałem powiedzieć - przeczytałem..." Nikodem Dyzma