Ostatnio jest moda w prasie na drukowanie mitów założycielskich i success stories startupowców. Problem w tym, że ci goście mają z technologią wspólnego tyle, co ja z drogimi zegarkami - są sprzedawcami i zwykle ciut wiedzą o marketingu. Poza tym są bezczelni i kłamią szybciej niż oddychają. Bezczelność i kłamstwo to dwie bardzo przydatne w biznesie cechy.
Tak więc, należy to traktować przez filtr:
- sprzedałem serwis za milion - dostałem 4 tysiące, reszta to fikcja w umowie, kupujący musiał jakoś wykazać straty.
- tata wiózł spectrum z niemcowni wielbłądem ukrywając zasilacz w tyłku - tatko kupił w pewexie bo miał dojścia.
- nie zapraszałem kolegów do domu, bo nie było miejsca - nikt nie chciał się ze mną kumplować, więc zacząłem wymyślać różne rzeczy, żeby mnie kumple na dzielni chociaż ignorowali.
Itd. Nie przejmowałbym się. A startupowcom życzę powodzenia.