Tempo prac niskie, ale cóż począć. Wczoraj udało się kilkadziesiąt minut wygospodarować na honny, więc lutownica w dłoń (au gorąca!?) i do roboty. Usunąłem z płyty pourywane nóżki, oczyściłem z nadmiaru i resztek cyny pady (swoją drogą ktoś sporo bałaganu zrobił na płycie) i wstawiłem brakujące elementy. Czas na sprawdzenie multimetrem czy nie ma zwarć, przerw itp i... cholera kable od multimetru mi się urwały! A jako żem total amator nie mam zapasowych. Ta cholerna tona twardego plastiku co groty (czy jak się to zwie) otacza jest nierozkręcalna i nie mam jak przewodu naprawić.... Prace wstrzymane, czas zamówić zapasowe kabelki. Ehh...
Mimo to zaryzykowałem, i podpiąłem zasilanie do płyty. Niestety, póki co, trup. Do następnej sesji.