Zgadzam się z tym co napisał trojacek, ta sprężynka która dociskała folię do głowicy była za mocna, odginałem ją we wszystkich egzemplarzach które rozbierałem, by ten docisk był słabszy. Dzięki temu dyski się lżej kręciły nawet w napędach w których pasek już był nieco rozciągnięty i się czasem ślizgał. Po takiej "modyfikacji" część dyskietek która wcześniej sprawiała problemy przestawała to robić. Niektóre dyskietki "po przejściach" z brudnymi drapiącymi głowicami miały w sobie zdarty pyłek który je "szorował" także w czystych napędach, więc dobrze je było porządnie przedmuchać, albo rozłożyć a potem skleić. Przy okazji można było w nich nagiąć sprężynkę która powodowała że dysk wyskakiwał z napędu bez problemu. Choć inną przyczyną słabego wyskakiwania dysku mogły być zabrudzenia w prowadnicach czy jak to się tam nazywa po których szurają krawędzie dyskietek, albo zbyt mocna sprężynka na czarnym kółku które dociskało do białe kółko na środku dyskietki. Nigdy nie miałem do czynienia z napędami Timexa które nie miały w sobie gumowego paska. ufff
A teraz o dyskietkach. Generalnie spotyka się 3 rodzaje.
1. Panasoniki - Sztywne obudowy ze wzorkiem w podłużne prostokąty oraz biały ząbek do zabezpieczania przed zapisem. Amsofty (także te systemowe) i Schneidery (Tandy) to tylko rebrandowane naklejką dyski od tego samego producenta. Solidne, eleganckie, niezawodne. Sprzedawane w przezroczystych pudelkach o konstrukcji podobnej do tych od kaset. (nigdy tych pudełek nie lubiłem, bo za długo się je otwierało i to w dwóch rękach).
2. Maxell-ki - Gładkie, mniej sztywne, niewygodny czerwony cypek do zabezpieczania dysku. Łatwiej było je spotkać w komisach. Sporadycznie zdarzały się zmaltretowane egzemplarze z "badami", albo ze słabą sprężynką przez co nie chciały wyskakiwać z napędu. Sprzedawane w kartonikowych kopertach. (nigdy tych kopert nie lubiłem z tych samych powodów co pudełek). Widywałem dyski z oryginalnym softem na takich dyskietkach, tyle że z inną naklejką, lub bez naklejki z nadrukiem na obudowie.
3. Kopparbergi - To takie 3"-calowe noname-y. Sprzedawane gołe w Baltonie za grosze. Wzorek podobny do Panasonika,a cypki jak w Maxelkach ale białe. Jednak ze zamkniętymi oczami odróżniamy je od innych, bo już w dotyku sprawiają wrażenie tandetnych, niedokładnie odlanych i nierówno sklejonych. Podobnie z nośnikiem, tylko co 3ia prosto ze sklepu nie miała badów. I po pierwszym formatowaniu witała nas mniejszą pojemnością od 1 do kilkunastu KB mniejszą od standardowej. Sprawiały też kłopoty z obracaniem się (zanim odkryłem rzodkiewkowe gumki), umiałem zmniejszać w nich ten problem, ale za długo by pisać. Na takich dyskach także widywałem oryginalny soft choć bez tej nazwy rzecz jasna.
Z raz czy dwa miałem też w ręku jakiś oryginał na dyskach takich jak na obrazku 3 (we foli) z takim wzorkiem w kółeczka. Sprawiały równie tandetne wrażenie jak Kopparbergi.
Nigdy nie słyszałem o 3calowych dyskach do 2-głowicówek. Myślę że wszystkie się do nich nadawały.
Czy 3calówki były mniejsze od 3.5calówek? - Mam inne zdanie, bo przez to że były grubsze mniej się ich mieściło w pudełka na sto 3.5calówek, tzn wchodziło ich z 80, a 3.5calówek aż ze 140. Choć pewnie tu trochę przesadzam bo pamięć mnie zawodzi, ale cuś tak koło tego.
I jeszcze parę słów o historii. Kiedy w okolicach roku 1983 producenci dyskietek zaczęli przebąkiwać że może już pora zastąpić małe dyskietki (czyli 5.25 bo duże to wtedy miały 8cali), jeszcze mniejszymi. To rok później na targach w Japonii pojawiło się z 10 różnych propozycji od 1,5 do 3,5 cala, o różnych pojemnościach, cenach i kształtach. Zresztą niektórzy producenci oferowali więcej niż jeden format. Ale czy ktoś dziś o nich pamięta?
3-calówka od Hitachi zdobyła 2gie miejsce w popularności. I przez kilka lat uważano że do 8bitówek się nadaje lepiej niż 3,5 cala z dwóch powodów. Aha przypominam że posiadacze 8bitówek nie są krezusami więc stacja dla nich też ma być tania a zatem 1-głowicowa. Co oferował Sony? - 360K na jednej stronie 80 ścieżek i brak dostępu do drugiej strony dysku. Takie stacje są w MSX od Spectravideo i Philipsa. A co Hitachi? - 360K podzielone na dwie strony i tańszy bo mniej precyzyjny mechanizm 40 ścieżkowy. W dodatku spróbujcie skopiować na 8bitowcu czyli maks 64K pamięci minus miejsce na grafikę i program kopiujący dysk o pojemności 360K no to byście się zamachali tymi dyskietkami.
Zresztą po co komu tak duża pojemność strony w 8bitowcu w 1984 roku? Ile % softu miała wtedy taką objętość skoro większość komputerów świata miała wtedy nie więcej niż 16KB RAMu.
Nie wiem ile wtedy kosztowały same dyskietki, ale nawet jak się różniły na korzyść Sony, to po ile sztuk dyskietek trzeba było sobie kupić by się zwróciła wyższa cena za ich napęd?
A tak naprawdę to cena dysków 3.5" zaczęła znacznie spadać (nawet poniżej ceny za 5.25) dopiero od premiery Windowsa 3 w 1992 roku. Przesiadka z DOSa na Windę oznaczała zmianę całego softu na nowszy, a przy okazji zmieniano też nośniki, bo wcześniej nawet posiadaczom Amig zalecano zakup dużego napędu by zaoszczędzić na kosztach dyskietek. Tylko że kto o tym wiedział 9 lat wcześniej?
I ręka w górę kto zna model 8bitowca z wbudowanym bądź też zewnętrznym napędem 3.5" który sprzedawał się lepiej niż jego odpowiednik z 5.25 ?
Czy nadal uważacie że Timexy i Amstrady powinny mieć od początku 3.5calówki zamiast 3jek?
Myślę że byłyby wtedy droższe i słabiej by się sprzedawały i kto wie czy dotrwałyby do czasów gdy 3,5calowe dyskietki i napędy stały się tańsze od 3calowych. Dlatego bronię sensowności decyzji jaką podjął Sir Alan.