Zasadę mam taką , najpierw szukam w zmagazynowanych podzespołach i częściach, jak nie ma, wtedy zamawiam.
Czyli, jak procesor Intela, najpierw sięgasz do cache, a jak tam nie znajdziesz, to do pamięci operacyjnej
Do pełni szczęścia brakuje:
- prefetch z jump prediction (czyli kupowanie z przewidywaniem, co też takiego trafi się za projekt w przyszłości),
- pipelining (skolejkowanie projektów - w to lepiej nie brnąć),
- multithreading (praca z kilkoma projektami na jednym stole - masakra),
- multicore (wynajęcie wykonawców).
Z rozwiązań bardziej software'owych pozostaje wywłaszczanie (projekt idzie do szuflady, gdy brakuje części lub pochłania zbyt dużo czasu) i scheduling (przełączanie między rozpoczętymi projektami)
A na koniec - reset ze szklaneczką