Po ponad 20 latach postanowiłem odpalić stację dysków
. Nie mam jej w domu, więc rzadko mam okazję dotknąć coś z "większego" sprzętu, a chciałem sprawdzić, czy moje dyskietki przetrwały powódź w piwnicy oraz co jest na kilku innych, które ostatnio znalazłem w starym mieszkaniu.
Oczywiście postanowiłem rozpocząć od wymiany paska w napędzie 3". Jakie było moje zdziwienie, gdy po otwarciu stacji i wymontowaniu flopa, zobaczyłem, że ma on napęd bezpośredni, a nie paskowy! Tego się nie spodziewałem...
Po naprawie kabelka zasilającego wszystko ruszyło z kopyta. Niestety nic więcej nie sprawdziłem, bo usmażyłem timexa zasilaczem (oryginalnym), który dawał zbyt wysokie napięcie. Smród, dym, dziwne kolory... ale timex przetrwał
. Smród i dym pochodziły z obudowy, do której dotykał tranzystor przetwornicy (wymieniony na super mocny). Niestety nie miałem pod ręką drugiego zasilacza, by kontynuować zabawę.
Czy ktoś jeszcze ma taką stację? Ja dostałem samą obudowę i samodzielnie przekładałem flaki z FDD3000.