Wczoraj bawiłem się w naprawę kilku magnetów w różnych +2. W dwóch wystarczyło wymienić paski, w trzecim dodatkowo silniczek (dzięki kolejny raz Trojacek i Gregoryi, za dostawę tych części zamiennych niedawno
), a z czwartym mam zagwozdkę. Efekt jest taki że magnet idzie jak żyleta i nagle robi się kompletna cisza, a silnik się kręci normalnie. W takim momencie wystarczy stuknąć paluchem kilka razy w szybkę i zaskakuje i działa normalnie dalej. Czy to będzie ten przełącznik zapis-odczyt (dmuchałem go i czyściłem izopropanolem ale nie pomogło) , czy raczej jakichś dziwnych lutów szukać?