moim zdaniem giełda powinna być giełdą retro, a nie imprezą integracyjną
mnie w styczniu nie było i nie mam porównania ale wczoraj wydawało mi się że jest mało ludzi przyszło, może dlatego że mało było reklamy, bilety po 20zł
sprzętu retro sporo, lokalizacja stolików "rozstrzelona" po dwóch poziomach, lepiej by było aby było wszytko na jednym pod scianami dookoła i na środku.
albo inna całkiem miejscówka jak ma się to rozkręcać
za miesiąc się pewnie pojawię tylko jako zwiedzający bez sprzętu.
JacK - pozwolisz, że się z Tobą grzecznie nie zgodzę
W styczniu - frekwencja nie dopisała, w marcu - jak sam zauważyłeś - również. Dlaczego w tak sporym mieście nie udaje się zgromadzić odpowiedniej ilości ludzi zainteresowanych tematyką retro? Moim zdaniem, odpowiedź jest bardzo prosta - formuła "giełdy jako giełdy" nie wystarcza. Z własnego doświadczenia wiem, że żeby jakakolwiek inicjatywa się udała należy sprawić, że ludzie będą czuć jakąś wartość z tego, że się na niej pojawią (w uproszczeniu - osiągnąć "korzyść", nie w rozumieniu materialnym). Wartością może być np. poznanie / bycie częścią jakiejś społeczności (i tutaj idea speccy party jest świetna). Możliwość sprawdzenia się - super... Zdobycie wiedzy z rąk (ust?
ekspertów - genialnie. Sentymentalna wycieczka razem z dziećmi (bez konieczności ciągłego sięgania po portfel) - rewelacja. W firmie w której pracuję odpowiadam za szeroko rozumianą strategię produktową (marketing i dział architektów) i widzę na co dzień, jak bardzo łatwo utonąć przez brak świeżych pomysłów, sztampowe myślenie czy bylejakość.
Jako społecznik-idealista z przekonania (marzyciel z charakteru), uważam, że wszelkie inicjatywy mogące przybliżyć innym to co jest dla nas ważne, czym się interesujemy i co staramy się pielęgnować powinny być pielęgnowane. Jeżeli nie pojawią się wspomniane wyżej wartości/korzyści to czym ta giełda będzie się różniła od giełdy z warzywami? Odpowiadam - niczym.
Idealnym przykładem jak ważne jest budowanie community, jest to co robi Marcin w HackRoom 122 - gdyby nie bariera w postaci 350km byłbym na każdym spotkaniu. Marcin - czapki z głów
Ja na giełdę pixela patrzę jak na szansę niesienia "kaganka retro-oświaty" - możliwość pokazania szerszej społeczności, że może warto zainteresować się czymś innym niż nowa ramówka Polsatu... Kto wie, jakie talenty się w nich czają
Marzenia? Pewnie tak - jednak gorąco wierzę w to, że mogą się spełnić
P.S. Oczywiście piszę o tym przez pryzmat własnych przekonań i/lub oczekiwań w stosunku do tego czym mogłaby być taka giełda. A one - te przekonania - nie muszą być Twoimi
P.S.2 Nie zdradzając zbyt dużo, jeżeli wszystko pójdzie dobrze to pod koniec roku coś w tym duchu będzie miało miejsce w Katowicach