Co do kopania rowów do nie podzielam obaw. Sam ostatnio mijam parę takich osob jeżdżąc do pracy.
A propo wyłączenia prądu. Jak sie ogląda co sie dzieje we wielkich miastach gdy wszystkie alarmy w sklepach przestają działać i wszystkie mendy ruszają na rabunek, że policja nie ogarnia bałaganu zwłaszcza że bez sygnalizacji świetlnej pełno korków na ulicach i auta w centrach miast stają sie bezużyteczne. To wygląda jak apokalipsa.
Ale raz w moim rodzinnym Toruniu ze 20 lat temu był taki wieczór że nie było prądu latem, wieczorem w sobotę przez jakieś 3-4 godziny. Mieszkałem wtedy na wielkim blokowisku, i ludzie masowo tysiącami powychodzili na balkony, a inna grupa też masowo wyszła sobie całymi rodzinami na spacer.
Normalnie to nawet w dzień aż tylu ludzi nie chodzi na raz po osiedlu, a tym bardziej w takim relaksowo spacerowym tempie. Atmosfera była milsza i bardziej wzniosła niż w sylwestra, gwiazdy pięknie świeciły. To było naprawdę niesamowite jak sie ludzie cieszyli z czegoś tak prostego jak okazja by oderwać sie od ekranów i iść na spacer z bliskimi. A gdy sie zapaliły światła to było słychać takie głośne "Ooch!" jak np w cyrku po wykonaniu jakiegoś numeru.
To był najmilszy wieczór z tych 20 lat jakie tam mieszkałem.

No ale gdyby prąd zniknął na wiele dni to trudno sobie wyobrazić jak by to wyglądało.