>Mam takie pytanie. Czy demoscena w Polsce na spectrum nie wywodzi się z cracksceny? Najpierw >łamanie gier do sprzedaży, dorabianie ułatwień, a później po tym tworzenie czegoś innego jak >dema?
A czy przypadkiem nie wszędzie tak było?

Ludzie crackowali gry do sprzedaży. Później zapragnęli sławy i zaczęli się podpisywać na swoich crackach. Później te podpisy robiły się coraz bardziej ozdobne i wyświetlane z efektami aż zaczęły powstawać dema.
Na Commodore z tego co wiem, dość popularne były cracki dyskowe poprzedzone "trainerem" - demkiem w którym leciał jakiś efekt, można było wybrać nieśmiertelnośc, a crackerzy przedstawiali się i pozdrawiali innych crackerów.
Na Spectrum w Polsce tego jakoś nie było (ale było np. w Rosji) może z uwagi na to że 99 procent cracków to wersje kasetowe, trzeba by zatrzymywać taśmę, gracze mogli by się wkurzyć że wczytywali coś co im do grania nie jest potrzebne itp, że zajmuje kasetę itp. Zaczęto więc robić samodzielne dema. Początkowo chyba wszystkie z nich to były kolekcje muzyk wyripowanych z gier + jakiś obrazek (często pożyczony) i scroll.
Pamiętam, że ja tych dem nie lubiłem

Chciałem grać, a nie słuchać jakichś muzyczek. Ale cóż, scenerzy nie robili dem dla graczy tylko dla siebie. Przy robieniu tych zbiorów muzyczek bardziej chodziło pewnie o to by się pochwalić umiejętnością hackowania.