... z racji wykonywanego zawodu mam sporo takich opowieści - dla znacznej części konieczne byłoby wstępne nawalenie się jak szpak, żeby przeszły przez gardło
Czasami są zabawne (przynajmniej z perspektywy czasu) - czasami nawet ich wspomnienia powodują zimny pot na czole
Z tych zabawnych:
a) jeden z klientów (firma handlowa z pierwszych stron gazet) miał firmową drużynę kolarską, której spora część przyjeżdżała do pracy pedałując zawzięcie. Po przebraniu się w cywilne stroje, robili szybką przepierkę a spodenki i koszulki rozwieszali z tyłu szaf z macierzami (dmuchają front-to-rear) żeby szybciutko wyschły (serwerownia miała system utrzymywania wilgotności w pomieszczeniu, więc dramatu dla infrastruktury nie było)
b) ekipa remontowa u innego klienta (pewnie pierwsza piątka komercyjnych DC w kraju), podczas szybkich prac "zabezpieczyła fronty" kilku szaf folią malarską. Biorąc pod uwagę kierunek przepływu powietrza widok zasysanej przez perforację w drzwiach szaf folii pozostanie mi w głowie do końca życia
c) jeden z klientów wykonał pomieszczenie w oddalonej lokalizacji (kilkanaście km po świetle) do utrzymywania wyniesionej kopii danych. Co zabawne, nikomu z projektujących nie przeszkadzało, że przez to pomieszczenie biegnie ciąg rurowy do głównego węzła wodnego
O przypadkowym uruchomieniu instalacji gaszenia gazem w której ktoś nie założył tłumików - co spowodowało uszkodzenie w perspektywie kilku, kilkunastu dni blisko 200 dysków nie wspomnę
A z ciekawszych procedur, które ciągle robią na mnie spore wrażenie, to np. uruchomienie turbiny gazowej do zasilania generatorów prądotwórczych w baaardzo znanym DC.