Cło na PCB OSH Park z USA

[trojacek]

Wydaje mi się, że Polacy zasadniczo nie strajkują obecnie w tematach dotykających ich kieszeni, tylko po prostu wyjeżdżają na stałe zagranicę...

No właśnie, to "na stałe" często nie jest takie stałe. Istnieje taki stereotyp człowieka ze wsi czy małego miasteczka, który rodzinę ma w Polsce, sam pracuje w polu czy fabryce w DE, NL (kiedyś również w UK), a do Polski przyjeżdża po to, by zobaczyć rodzinę na święta oraz na wybory - by zagłosować na PiS. A za parę lat, jak w Polsce już będzie bardzo źle, to ściągną rodzinę na zachód, bo w międzyczasie się tam "ulegalnią" i może nawet nauczą języka (a z pewnością przejdą gruntowny kurs korzystania z lokalnych benefitów socjalnych).

Stereotypy są zwykle krzywdzące, oczywiście. I sam bym w nie zbytnio nie wierzył, gdybym takich ludzi nie spotkał... W szczególności w Holandii - być może tamtejszy rynek pracy dobrze przystaje do kwalifikacji określonych grup społecznych, szukających lepszych płac poza ojczyzną.

[pgru]

Ale paradoksalnie według tego stereotypu to Polacy pracują albo w krajach o niskich zarobkach(jak na zachód, np. RFN) w porównaniu np. do Szwajcarii czy Luksemburga, albo o relatywnie słabych "benefitach". W Danii socjal jest znacznie większy niż w RFN czy Holandii. Nawet zarobki w IT jeśli ufać serwisom podającym średnie i minimalne dla juniorów są większe w Danii(nawet po odliczeniu "taxberga") niż w Szwajcarii, a co dopiero w RFN.

[trojacek]

Ale liczy się też, gdzie jest najwięcej ofert pracy dla określonych grup zawodowych. I nie chodzi tu raczej o IT czy finanse, tylko pracę w polu lub na budowie. Malutka Dania, maciupeńki Luksemburg, pozaunijna Szwajcaria to rynki raczej trudno dostępne dla człowieka bez wykształcenia wyższego i znajomości języka(-ów). Dlatego właśnie Niemcy czy Holandia, a pierwszym pracodawcą jest zwykle Polak-pośrednik, który dla odmiany nauczył się języka (choćby angielskiego) i ogarnie stado skacowanych co rano pracowników, przy okazji obchodząc lokalne prawo (w kwestiach praw pracowników, płacy minimalnej, ubezpieczeń, podatków) i oferując jakiś marny ułamek wypłaty, zagarniając większość do własnej kieszeni

[pgru]

Być może z tym masz częściowo racje, może bardziej liczy się to czy ktoś na wsi czy w mieście przyklei "na słupie" ofertę pracy w takim kraju. Ale wbrew pozorom Duńczycy też potrzebują sporo pracowników fizycznych. Jeśli się nie mylę to w Danii jest olbrzymia produkcja m. in. wieprzowiny. Wręcz podobno potrafią z Bornholmu wysyłać świnki do Polski na podtuczenie, a potem po powrocie stają się one mięsem wyprodukowanym w Danii, po jakimś czasie. Poza tym Bornholm ma m.in. uprawy rolne, czy wręcz produkcję rzemieślniczą szkła, fabryki ryb itp.

[paroos]

Zainteresowała mnie kwestia tych duńskich fabryk ryb.
Jak to w praktyce działa?

[trojacek]

Jakoś działa, bo ostatnio kupiłem puszkę śledzi z Bornholmu. Niezłe były
A wracając do tematu - nie ma co porównywać Danii do Niemiec, bo Niemcy są znacznie większe (więc i ofert pracy więcej, zwłaszcza w budowlance), i prościej (szybciej) da się dojechać. Plus wypłata w sensownej walucie.

[paroos]

Kwestia bliskości, przyjazności waluty i często też powszechności języka, to jedna strona medalu.
A druga to właśnie dostępność pośredników. A pośrednik wyśle tam, gdzie mu najłatwiej i najwięcej przy tym zarobi.

[zaxon]

No ale to nie wina pośrednika tylko tego z kim on pracuje. Sorry, pośrednik czy agencja ... też odpowiada za to kogo i gdzie  do pracy dostarcza. A tu mu sie przeważnie trafiają  dresiki z PL  którzy po spędzeniu tygodnia w Anglii już wiedzą wszystko a najbardziej  jacy ci Angole są głupi... No ale, na  szczęście on, świeżo  z Sokółki przyjechał i ten kraj uratuje Bo on przecież powie "panieszefie ja to będe o funta taniej pracował a 2x dłużej, a ten elektryk to znowu dzisiaj przyjechał o 10 a nie o 8 jak my, ja zrobie za niego te druty bo ja sie znam, podłączałem na lewo światło szwagrowi , będzie taniej "  Naoglądałem sie tej hołoty aż za dużo

[pgru]

Zainteresowała mnie kwestia tych duńskich fabryk ryb.
Jak to w praktyce działa?

Racja mój babol językowy - powinno być przetwórstwo, plus rybactwo :-)

Ale w sumie co do "fabryk ryb" to polecam komedię "Skrzydełko czy nóźka", z genialnym aktorem, tam pokazano jak to może wyglądać w praktyce :-)

[pgru]

Jakoś działa, bo ostatnio kupiłem puszkę śledzi z Bornholmu. Niezłe były
A wracając do tematu - nie ma co porównywać Danii do Niemiec, bo Niemcy są znacznie większe (więc i ofert pracy więcej, zwłaszcza w budowlance), i prościej (szybciej) da się dojechać. Plus wypłata w sensownej walucie.

Sensowna waluta w Polsce to złotówka. Koronę Duńską też wymienisz w Polsce na sensowną walutę(czytaj PLN). Co do szybciej dojechać - owszem RFN ma pewien sens jak mieszka się bezpośrednio przy granicy i jeździ do pracy tam, a wraca tego samego dnia. Reszta kraju ma "podobnie blisko" choćby do Kopenhagi co do RFN, bo są samoloty...

[trojacek]

Sensowna waluta w Polsce to złotówka.

Niezbyt. Złotówkowa inflacja nabiera rozpędu i lepiej jest trzymać środki w stabilniejszej walucie.

Koronę Duńską też wymienisz w Polsce na sensowną walutę(czytaj PLN).

Tak, ale z reguły z wyższą prowizją. Jak wymieniasz drobne na kawę to nie boli, ale jeśli pensję - to już tak. A niskoprowizyjne platformy internetowe wymieniają tylko podstawowe waluty (EUR, USD, GBP).

Co do szybciej dojechać - owszem RFN ma pewien sens jak mieszka się bezpośrednio przy granicy i jeździ do pracy tam, a wraca tego samego dnia. Reszta kraju ma "podobnie blisko" choćby do Kopenhagi co do RFN, bo są samoloty...

Większość ludzi pracujących przy pracach niewymagających kwalifikacji wybiera busy/busiki, bo jest po prostu taniej. Oczywiście w granicach rozsądku, bo do UK to już jest szmat drogi w promem po drodze. A tanie linie to często fikcja - zwłaszcza, jak się chce wrócić na święta do domu, do tego z dużym bagażem.

[tapy]

Moja przesyłka dotarła, rzutem na taśmę, bo wczytałem się w Regulamin Poczty Polskiej i po 36 dniach od nadania nawet dostarczona przesyłka (GLOBAL Express, śmiech na sali - express) jest traktowana jako niewykonana usługa i należy się zwrot opłat pocztowych. Z racji tego, że towar znajdował się jeszcze w czerwcu na terenie UE nie naliczono mi VAT, cła oczywiście nie było, bo jest z zerową stawką (tu JLCPCB źle nadaje kod na etykiecie deklaracji celnej CN22 - 8534 00 90 00, gdyż gołe PCB nie zawierają elementów biernych). Zapłaciłem mafijną opłatę 8,5zł za... no właśnie za co, skoro przesyłka zawierała wszystkie informacje.
Przesyłki są przetrzymywane Polsce dłużej, niż trwa cały proces powstania projektu, od idei, poprzez kompletację dokumentacji projektu, stworzenia projektu, całego procesu produkcji, do dostarczenia prototypu na teren UE. Innowacyjna gospodarka

[paroos]

Raz właśnie przez "uprzejmość" JLCPCB w kwestii oznaczeń musiałem zapłacić cło od pcb.
Żadne wyjaśnienia nie trafiły na jakże podatny grunt urzędu celnego 

[pgru]

Sensowna waluta w Polsce to złotówka.

Niezbyt. Złotówkowa inflacja nabiera rozpędu i lepiej jest trzymać środki w stabilniejszej walucie.

Koronę Duńską też wymienisz w Polsce na sensowną walutę(czytaj PLN).

Tak, ale z reguły z wyższą prowizją. Jak wymieniasz drobne na kawę to nie boli, ale jeśli pensję - to już tak. A niskoprowizyjne platformy internetowe wymieniają tylko podstawowe waluty (EUR, USD, GBP).

Co do szybciej dojechać - owszem RFN ma pewien sens jak mieszka się bezpośrednio przy granicy i jeździ do pracy tam, a wraca tego samego dnia. Reszta kraju ma "podobnie blisko" choćby do Kopenhagi co do RFN, bo są samoloty...

Większość ludzi pracujących przy pracach niewymagających kwalifikacji wybiera busy/busiki, bo jest po prostu taniej. Oczywiście w granicach rozsądku, bo do UK to już jest szmat drogi w promem po drodze. A tanie linie to często fikcja - zwłaszcza, jak się chce wrócić na święta do domu, do tego z dużym bagażem.

Czyli jak Musk w cyfrowym złocie(bitcoinach) ;-) Bo chyba nie masz na myśli zielonego(dodruk bez pokrycia w olbrzymich ilościach w zeszłym roku) czy waluty EBC (już niedługo "maszyny" ruszą jeśli jesze nie ruszyły). Przy tym złotówka to była wręcz oaza konserwatywnej pieniężnej i niemalże brak rozdawnictwa(nie wliczając tegorocznych podwyżek dla swoich, chyba, że je zablokują).

Busy? Do Kopenhagi też możesz jechać busem, czy na Bornholm statkiem popłynąć z Polski, cenowo wychodzi niewiele drożej, a zarobki są znacznie wyższe. Dla większości z Polski do Holandii czy dalszych terenów RFN też jest kawałek drogi.

Owszem prowizja "boli", ale Duńczycy też wymieniają korony, skoro na złotówkę można wymienić zielone czy inne niskoprowizyjnie, to prawie jakbyś sugerował, że złotówka jest znacznie bardziej wymienialna niż "zachodnia"(a bardziej północna) korona duńska. Chociaż na Bornholmie już w co najmniej dwóch sklepach akceptują złotówki, więc nasza waluta ma coraz większą "siłę"...

[pgru]

Moja przesyłka dotarła, rzutem na taśmę, bo wczytałem się w Regulamin Poczty Polskiej i po 36 dniach od nadania nawet dostarczona przesyłka (GLOBAL Express, śmiech na sali - express) jest traktowana jako niewykonana usługa i należy się zwrot opłat pocztowych. Z racji tego, że towar znajdował się jeszcze w czerwcu na terenie UE nie naliczono mi VAT, cła oczywiście nie było, bo jest z zerową stawką (tu JLCPCB źle nadaje kod na etykiecie deklaracji celnej CN22 - 8534 00 90 00, gdyż gołe PCB nie zawierają elementów biernych). Zapłaciłem mafijną opłatę 8,5zł za... no właśnie za co, skoro przesyłka zawierała wszystkie informacje.
Przesyłki są przetrzymywane Polsce dłużej, niż trwa cały proces powstania projektu, od idei, poprzez kompletację dokumentacji projektu, stworzenia projektu, całego procesu produkcji, do dostarczenia prototypu na teren UE. Innowacyjna gospodarka

Dlatego Chińczycy niedługo mogą wysłać kogoś na Marsa, a my co najwyżej przekopiemy kanał dla żaglówek ;-)