- Drukuj
- 14 Aug 2012
- Wywiady
- 17364 czytań
- 3 komentarze
Piotr 'Piesiu' Radecki w ostatnich kilku latach narysował kilka bardzo dobrych grafik na ZX Spectrum. Specjalnie dla portalu speccy.pl, zgodził się opowiedzieć o sobie.

Grafika to Twoja pasja. Kiedy i jak to się zaczęło?
Druga połowa lat osiemdziesiątych wokół szarobury PRL, a gdzieś tam
daleko Święty Graal, mikrokomputer, cudowne urządzenie dające szanse
przenieść się w jednej chwili z tej szarej rzeczywistości w zupełnie
inny ultra kolorowy wymiar, dokładnie w ten sam, w którym żyły bogate
dzieciaki z zachodu. Oczywiście zdobycie na własność takiego cudeńka
było zupełnie nierealne, bo o ile nawet w miarę możliwe było
uskładanie odpowiedniej sumy, np. dzięki forsie zebranej z pierwszej
komunii, na jakiś najprostszy komputer to na prowincji nie było gdzie
go kupić. Mityczne giełdy komputerowe odbywały się jedynie w dużych
miastach, daleko od mojego miejsca zamieszkania, zdecydowanie poza
zasięgiem 8-10 letniego chłopaka. Pozostawało cieszyć oczy z
rzadka pokazywaną grafiką komputerową w telewizji. Później zaczęły
pojawiać się mobilne "salony gier", czyli budy na kółkach, czasami
docierające do mojego miasteczka, a w nich takie cuda jak Moon Patrol
na widok którego można się było nieźle uślinić ;).
Latem na wakacjach w nadmorskich "kurortach" można już było konkretniej poszaleć w
salonach wyposażonych w większą ilość automatów w tym np. mojego
ulubionego Time Pilot'a, grało się zazwyczaj we dwójkę, jeden
obsługiwał joy'a, drugi przyciski, po pierwsze tak było o połowę
taniej, po drugie skracało kolejki do automatów. Komputerowa choroba
się pogłębiała, na co dzień człowiek nie miał dostępu do
automatów/komputerów, więc głód pixeli był nie do zniesienia.
Dzieciaki z dużych miast miały łatwiej, stacjonarne salony gier, kluby
komputerowe, a i w dużej masie ludzi zawsze znalazł się ktoś w bloku,
czy choćby na osiedlu z własnym kompem, do kogo można się było
wprosić, na prowincji była kaplica. Do jedynego stacjonarnego salonu w
oddalonym o 20 kilometrów mieście wojewódzkim strach było wchodzić, nie dość,
że nie było się na własnym terenie i nikogo się nie znało, to średnia
wieku bywalców była tam zdecydowanie zbyt wysoka.
Wreszcie ktoś się zlitował nad naszą podstawówką i odpalił nam dwa Spectrumy, oraz jakiś
rodzimy metalowy "kombajn" wielkości całego biurka na zdaje się 8
calowe dyskietki. Spectrumy miały inteface'y do joy'a, plus joysticki
QuickJoy, do tego magnetofony i kilka kaset z grami, no to był istny
czad, z tym, że za bardzo nie można się było nimi pobawić, kółka
komputerowego jako takiego nie było, lekcji informatyki tym bardziej,
za to czasami członkowie kółka modelarskiego zostawali dopuszczani po
zajęciach do kompów i od razu zaczęli robić za komputerowych guru.
Pamiętam kiedy jeden z kolegów "komputerowców" na lekcji projektował
sobie w BASIC'u jakiś prosty rysunek, byłem w ciężkim szoku, że
grafika komputerowa powstaje właśnie w taki sposób, czyli poprzez ciąg
jakiś komend i liczb :). Chcąc się jakoś dopchać do tych kompów
zapisałem się na kółko modelarskie, niestety poszedłem na nie jedynie
kilkukrotnie, bo ani razu nie zostaliśmy w tym czasie dopuszczeni do
Spectrusiów :(.
Znalazło się jednak rozwiązanie problemu
niedostępności komputerów. Komputery znajdowały się na zapleczu naszej
sali matematycznej, do której dyżurny miał dostęp przez całą przerwę
przed lekcją, a że długa przerwa trwała ze 20 minut, to było dość
czasu, żeby wpakować się brygadą do sali, wyważyć/wystawić drzwi od
zaplecza, do których nie mieliśmy klucza, odpalić oba ZX'y załadować
gry i na zmianę po kilka razy sobie poszarpać np. w Cavelon :).
Później jedynie trzeba było jakoś doprowadzić drzwi od zaplecza do
jako takiego ładu, chociaż one już zawsze miały powyrywane zamki :).
Druga metoda dostania się do komputerów polegała na jak najszybszym
napisaniu sprawdzianu z matematyki, po czym nauczycielka, abym nie
podpowiadał kolegom, którzy jeszcze pisali, kazała mi wychodzić na
zaplecze, to była najlepsza nagroda, sam na sam przez 10-20 minut z
dwoma ZX'ami :D.
Wreszcie komuna padła i zaczęło się robić w miarę
normalnie, tzn. można np. było nabyć za złotówki komputer w normalnym
sklepie. Oczywiście wcześniej teoretycznie były Timexy i SVI w
składnicach harcerskich, ale ja bywając wielokrotnie w tych sklepach
nigdy nie spotkałem tam żadnego komputera. Najpierw uskładałem kasę na
Spectruma, ale oczywiście było już trochę za późno na kupno nowego
Spectrusia w sklepie, a wydawać szmalu na niepewną używkę nie miałem
odwagi. Kupiłem więc podróbkę Atari 2600 z wbudowaną ponad setką gier,
oczywiście szału nie było, pixele były wielgaśne i ni jak miały się do
tych które widziałem wcześniej na automatach, czy choćby na
Spectrumie, ale to były moje pierwsze prywatne pixele :). Na przykład
taki River Raid przebijał grywalnością niejeden obecny hit. Po roku
miałem już Commodore 64, a po kilku miesiącach także stacje dysków do
niego. Zacząłem bawić się też pierwszymi programami graficznymi jak
np. Koala Paint, ale stawianie pixeli joystickiem było wybitnie mało
wygodne. Dopiero po kolejnym roku, czy dwóch kiedy kupiłem komputer
marzenie, czyli Amigę 500, mogłem porysować w Deluxe Paincie myszką, to
była po porostu bajka, ale w porównaniu do scenowych grafik to co
rysowałem było bardzo słabe.
Patrzyłem z niedowierzaniem na cuda
scenowych grafików, nie zdając sobie sprawy, że pewnie połowa tych
grafik skopiowana, lub zjechana była np. z Vallejo, czy Frazetty, a
moje grafy były wybitnie mało vallejowate ;). Nie było za bardzo sensu
rywalizować z graficznymi magikami, poza tym znowu doskwierała
prowincja, nie było pod ręką podobnie zakręconych ludzi, z którymi
można by poscenować. Dopiero chyba koło roku '96 założyliśmy z dwoma
kolegami taką pseudogrupkę, która miała tę wadę, że składała się z
samych grafików w dodatku takich, dla których podczas grupowych
spotkań promile zaczęły przysłaniać pixele, więc produktywność była
znikoma :). Później nadeszły czasy pecetów, trochę powalczyłem z
różnymi photoshopami, ale to już nie było to co moje kochane pixele.
Dałem sobie spokój z komputerowym rysowaniem na ładnych kilka lat, tym
bardziej, że założyłem rodzinę i miałem inne sprawy na głowie niż
pixele. Obserwowałem demoscene z ostatniego rzędu, często szukając
szczęki podczas oglądania różnych retro komputerowych produkcji.
Szczególnie było dla mnie niepojęte to jak przez ten czas rozwinęło
się grafikowanie na małym Atari, grafika na ten komp zawsze kojarzyła
mi się z 4 kolorami na krzyż, była 100 lat za C64, a tu zacząłem
odkrywać na necie cuda, szczególnie Ooz'a, z których wręcz wylewały
się kolory i w niczym nie ustępowały rysunkom z Commodorka, zacząłem
więc dłubać przy tym magiczny atarowskim narzędziu, które wyciskało z
Atari ostatnie soki, czyli Graph2Font'cie. Przy pierwszym i drugim
podejściu do programu ręce mi opadły, w tym nie dało się nic
narysować, tym bardziej szokowała jakość grafik Ooz'a, lecz skoro ten
gość jest w stanie to narysować to znaczy, że jednak jakimś cudem
można. Dopiero gdzieś w połowie 2009 roku coś zaskoczyło i zacząłem
jako tako rysować w G2F. Rysowałem jak opętany, na swoje pierwsze
compo narysowałem w ciągu chyba trzech miesięcy 13 obrazków i to w
najbardziej pokręconym edytorze graficznym pod słońcem ;). Po takiej
zaprawie wszelkie ograniczenia graficzne innych retro kompów, były po
prostu śmieszne, więc z rozpędu zacząłem rysować na wszystkie moje
ulubione retro maszynki.
Jakich narzędzi używasz przy rysowaniu dla Speccy? A może rysujesz wykorzystując ZX Spectrum?

Na początku mojej przygody ze spectrumową grafiką, próbowałem rysować
w różnych ZX'owych programach pod emulatorem, ale te edytory nie
obsługiwały myszki i szybko dałem sobie z nimi spokój. Dopiero po
kilku latach zorientowałem się, że istnieją na peceta edytory
graficzne służące do tworzenia spectrumowej grafiki. Najbardziej
przypadł mi do gustu Retro-X i to w tym programie powstała większość
moich grafik na ZX. Miał on swoje wady jak np. strasznie
denerwujące działanie klawiszy skrótów kiedy używało się klawiatury w
innych równocześnie uruchomionych aplikacjach, co skutkowało np.
wyczyszczeniem całego edytowanego rysunku. Niestety Retro-X stał się
dla mnie zupełnie bezużyteczny od kiedy zmieniłem monitor na nowy o
rozdzielczości 1920x1080, okna edytora nie można powiększyć przez co
pixelowany obrazek zajmuje jedynie może 1/8 ekranu. Poza tym jeśli
używamy skalowania ekranu w Windowsie, to w Retro-X wskaźnik myszy
jest przesunięty o kilka pixeli w górę co uniemożliwia precyzyjne
rysowanie. Po odstawieniu Retro-X'a próbowałem przestawić się na jakiś
inny spectrumowy edytor pod Windows, ale żaden nie przypadł mi do
gustu. W tej chwili spectrumowe grafiki rysuje w moim ulubionym
edytorze GrafX2, w którym ustawiam spectrumową rozdzielczość i paletę,
a funkcją grid ustawiam siatkę 8x8 pixeli, która symuluje spectrumowe
atrybuty. Oczywiście program nie ma możliwości ograniczania użycia
kolorów w blokach, trzeba pilnować tego samemu, później jeszcze trzeba
przekonwertować obrazek np. w Retro-X do formatu spectrumowego.
Na Spectrumie niestety nie rysuje, zresztą tak jak na innych
ośmiobitowcach, głównie ze względu na brak wygodnych edytorów
graficznych, brak w standardzie myszy i często nie najlepszej jakości
obraz, wystarczający co prawda do grania, czy oglądania demek, ale
niedostatecznie ostry i stabilny do wielogodzinnego wpatrywania się w
stawiane pixele. Dopiero na 16-bitowych komputerach takich jak Amiga,
czy Atari ST, dzięki wygodnym edytorom graficznym jak Deluxe Paint,
czy Crack Art, obrazowi RGB, myszce i dyskowi twardemu ułatwiajacemu
operacje na plikach, można w miarę komfortowo popixelować.
Opowiedz, proszę, o swoich obrazkach dla ZX Spectrum.

Wystawiony na Hackers Top 2010 Spring Edition (Grodno/Białoruś), 2 miejsce w głosowaniu internautów, grafika została wykorzystana w demie Dizzzruptor
Kilka ciekawostek:
- diabelski fartuszek wzorowany jest na fartuchach jakie nosiły diabły w piekle z serialu anime Dragon Ball Z, który w tym okresie strasznie katował mój synek
- ważna persona w kotle wzorowana jest na wiadomo kim ;)
- w RetroX którego używałem do wykonania tego obrazka kolory normalny i rozjaśniony są do siebie bardziej zbliżone niż w rzeczywistości czego nie byłem świadom, przez co ostatecznie na ekranie, szczególnie na diable, wyszła niezła "szachownica"
- numer urządzenia umieszczonego w tle po prawej stronie to początek pewnego numeru telefonu ;)

Zaprezentowany na Artfield 2010 (Woroneż/Rosja), 2 miejsce w głosowaniu jury, 2 miejsce w głosowaniu internautów, grafika została wykorzystana w demie Critical Error
Kilka ciekawostek:
- rysunek przedstawia niemłodego już scenowca, miłośnika dźwięków AY
- może nie wszycy zauważyli, ale dym z fajki układa się w napis 'oldschool'
- w przypadku tego rysunku podobnie jak w poprzednim ciągle nie zdawałem sobie sprawy z dużej różnicy kolorów normalnych i podświetlonych, stąd kwas na policzku dziadziusia
- podobnie jak w przypadku 'hell'a' ten obrazek też nawiązuje do serii Dragon Ball, którym w tamtym okresie byłem bombardowany przez potomka, mój old master ma podobną łysinę i okulary jak Genialny Żółw z Dragon Ball'a

Zaprezentowany na DiHalt 2010 (Niżny Nowogród/Rosja), 8 miejsce w głosowaniu partyzantów, 2 miejsce w głosowaniu internautów, grafika została wykorzystana w demie Critical Error
Kilka ciekawostek:
- grafika oparta na moim pierwszym czarno-białym rysunku na ZX'a z 2000 roku
- rysunek poniósł sromotną klęskę w compo co spowodowało moje wieczyste obrażenie się na to party ;)

Zaprezentowany na Chaos Construction 2010 (Petersburg/Rosja), 1 miejsce w głosowaniu partyzantów, grafika została wykorzystana w demie Critical Error
Kilka ciekawostek:
- rysunek był w pewnym sensie protestem przeciwko ósmemu miejscu, które zajął mój poprzedni rysunek na DiHalt, stąd ten gnijący w bagnie kot z ósemką na czole, zresztą ósemek, czy prawie ósemek na rysunku jest więcej
- w oddali na prawym skraju obrazka siedzi palący fajkę dziadek z grafiki 'old master'

Chaos Construction 2010 realtime GFX compo (Petersburg/Rosja), 1 miejsce w głosowaniu partyzantów
Ciekawostka:
- realtime compo zbiegło się w czasie z przyjęciem urodzinowym mojej babci, żeby narysować tą grafikę musiałem na godzinkę uciec z imprezy, na szczęście babcia się nie pogniewała ;)

Hackers Top 2010 Autumn Edition (Grodno/Białoruś), 1 miejsce w głosowaniu internautów, grafika została wykorzystana w demie Critical Error
Ciekawostka:
- bywa, że ta grafika w necie błędnie nazywana jest 'mermaid', spowodowane jest to tym że po rosyjsku rusałka to syrena i Rosjanie błędnie zrozumieli tytuł

AAA Compo (Rosja), 1 miejsce w głosowaniu internautów, grafika została wykorzystana w demie Dizzzruptor
Kilka ciekawostek:
- przy wejściu do saloon'u umieszczony jest list gończy z nagrodą 50$ i taką też kwotę otrzymałem od organizatora compo AAA jako nagrodę za zajęcie pierwszego miejsca w compo, była to jedyna nagroda jaka dotarła do mnie ze wschodu

Forever 2011 (Horna Suka/Słowacja), 1 miejsce w głosowaniu partyzantów, grafika została wykorzystana w demie Dizzzruptor
Kilka ciekawostek:
- rysunek przedstawia demona, rzępolącego na skrzypkach pod moim kościołem
- powstała również druga nieco poprawiona i zmieniona wersja tej grafiki, zrobiona została do pewnej produkcji scenowej, która jak na razie jeszcze się nie ukazała

Chaos Construction 2011 (Petersburg/Rosja), 4 miejsce w głosowaniu partyzantów, grafika została wykorzystana w demie Dizzzruptor
Ciekawostka:
- trudno powiedzieć co autor grafiki miał na myśli rysując te bohomazy;), głosujący na compo nie zrozumieli przekazu i umieścili rysunek tuż za podium, zaraz za przerysowanym kotkiem i Karolkiem, czym tylko utwierdzili autora w przekonaniu, że w niektórych konkursach nie ma sensu brać udziału, no chyba, że jest się zwolennikiem przerysowanek, lub co gorsza konwersji ;)

2012, grafika została wykorzystana w intrze ZX Debut
Ciekawostka:
- logosik był robiony w takim tempie, że zamiast "noice" napisałem "noise" i taką też błędną wersję wysłałem do Shadow'a, później jeszcze szybciej musiałem przerabiać w logosie "s" na "c"

2000
Ciekawostka:
- mój najstarszy rysunek na Spectruma, robiony w archaicznym "Melbourne Draw" pod emulatorem ZX'a, trzy tygodnie po powstaniu tego rysunku urodził się mój syn i na niemal 10 lat skończyło się moje grafikowanie na ZX'a ;)
Jak mógłbyś ocenić trudność tworzenia grafiki na ZX w porównaniu z innymi 8-bitowymi platformami?
Na Spectrumie rysuje się dość trudno, głównie z powodu atrybutów. Co prawda inne komputery ośmiobitowe jak np. C64, C+4, czy MSX1 mają podobne ograniczenia, ale dysponują one bardziej przemyślanymi i rozbudowanymi paletami kolorów, co ułatwia dithering i uzyskanie wrażenia jeszcze większej ilości barw. Ostre i bardzo kontrastowe teletextowe kolory ZX'a utrudniają płynne ich mieszanie. Co prawda inne brytyjskie komputery z tego okresu jak Acorn BBC/Electron, czy Amstrad CPC mają równie rażące kolory, ale nie są ograniczone atrybutami i rysuje się na nich znacznie łatwiej. Myślę, że jedynym popularnym ośmiobitowcem, na którym rysuje się trudniej niż na Speccy jest Atari XL/XE ze swoim Graph2Fontem, gdzie rysowanie bardziej przypomina sprite'owo/rastrową logiczną układankę, niż swobodne malowanie. Moje uwagi dotyczą jedynie standardowych trybów graficznych, zupełnie nie interesują mnie tryby interlace, które nie dość, że są nieprzyjazne dla oczu, to często nie są efektem pracy grafika, lecz programów konwertujących.
Są jakieś grafiki dla innych platform, z których jesteś szczególnie zadowolony?
Tak, mam kilka swoich ulubionych grafik, są to Dinner na Atari XL/XE, Holy Pilgrims na C64, Monstrous River na Atari ST i Wonderland na Commodore 16/+4, wszystkie one utrzymane są w moich ulubionych bajkowych klimatach, poza tym myślę, że technicznie są na dobrym poziomie.

Platforma: Atari XL/XE - graph2font
Rysunek przedstawia moment przekazania do dalekowschodniej restauracji dopiero co wyłowionego syrena, który ma być głównym daniem podczas kolacji dla vice króla. Jak widać biedne stworzenie nie jest zbyt zadowolone, zupełnie odwrotnie wlokący syrena rybak, który zapewne zainkasuje za nietypowego morskiego stwora okrągłą sumkę, a szef kuchni sprawdza już twardość smakowitych płetworogów ;).
Technicznie rysunek jak na możliwości Graph2Font'a jest bardzo prosty, paleta kolorów jest niemal niezmieniona na całej wysokości ekranu, jedynie u dołu kolor jasno różowy zastąpiony jest zielonym, kilka elementów jest dodatkowo podkolorowanych duszkami np. fartuch, opaska i tasak kucharza, oczy i zęby syrena, lampion, spodnie rybaka, wiadro. Jeśli ktoś chciałby się szarpnąć na walkę z atarowskim G2F to najłatwiej jest zrobić właśnie grafikę w 4-5 kolorach, pamiętając, że pierwszy kolor jest kolorem tła i lepiej, żeby nie był zmieniany na całej wysokości ekranu, w przypadku tego rysunku trochę nietypowo jest to kolor czerwony, zazwyczaj najwygodniej jest ustawić czarny kolor tła, na koniec podkolorować duszkami niewielkie elementy obrazka i grafa gotowa ;).

Platforma: Commodore 64 - multicolor
Grafika przedstawia dwóch trolich mnichów, którzy odbywają pielgrzymkę do świętego miejsca, właśnie wychodzą z ciemnego lasu i są już blisko celu wędrówki, więc gęby im się cieszą wyjątkowo mocno ;).
Moja pierwsza grafika na C64 po wielu latach przerwy, zrobiona w podstawowym trybie graficznym multicolor, mimo że ma on większe ograniczenia od nowszych trybów takich jak np. FLI to dla mnie takie ograniczenia graficzne i tak były niczym w porównaniu z ograniczeniami występującymi na Spectrumie i Atari.

Platforma: Atari ST - standardowy tryb graficzny 16 kolorów z palety 512
Grafika przedstawia ujście potworzastej rzeki, gdzie aż roi się od moich ulubionych nierealnych stworów :).
Technicznie to już zupełnie inna bajka niż w przypadku poprzednich rysunków na komputery ośmiobitowe. w tym przypadku nie ma już żadnych ograniczeń co do używania kolorów na ekranie, stąd wszechobecny dithering dzięki któremu oglądający ma wrażenie, że kolorów jest więcej niż w rzeczywistości. A tych kolorów wcale nie jest zbyt wiele bo jedynie 16 i to z palety standardowego Atari ST czyli 512 barw, a nie jak w przypadku Atari STE, które ma paletę 4096 kolorów.

Platforma: Commodore 116/16/+4 - multicolor FLI
Znowu bajkowe klimaty, na pierwszym planie pokręcone drzewko, w tle coś a la chałupa Gargamela, magowi ewidentnie nie wyszły jakieś czary mary i efektem tego jest unosząca się nad domem dziwaczna chmura.
Commodore +4 jak na ośmiobitowy komputer ma świetną paletę kolorów i ograniczania ich używania podobne jak w przypadku C64, lecz na C64 pomimo ubogiej palety roi się od świetnych grafik, a na C+4 grafiki są albo słabe, albo konwertowane ze zdjęć itp. Chciałem przekonać się z czego wynika taka sytuacja, zacząłem więc walczyć z plus-czwórkowym softem graficznym> Okazał się on okrutnie toporny, wręcz uniemożliwiający jakiekolwiek sensowne rysowanie. Sposobem na ominięcie tych utrudnień okazało się swobodne pixelowanie bez ograniczeń w dowolnym pecetowskim programie w rozdzielczości i palecie C+4, a następnie przekonwertowanie takiego rysunku konwerterem p4fliconv. Oczywiście konwerter nie jest w stanie przenieść obrazka na C+4, z jego ograniczeniami, bez utraty jakości i część pixeli będzie przekłamana, szczególnie mocno widać to gdy sąsiaduje ze sobą duża liczba kolorów, w przypadku mojej grafiki widać to najlepiej na liściach drzewa, gdzie wyszła niezła sieczka, tam gdzie kolorów jest niewiele konwersja jest niemal bezbłędna.
Wygląda na to że na innych platformach wykorzystuję różne sztuczki, aby podnieść ilość kolorów, taki jak FLI czy sprite. Dla ZX Spectrum również powstały podobne tryby multikolorowe. Próbowałeś w nich tworzyć?
Sęk w tym, że te "sztuczki" na innych komputerach są już od wielu lat standardem. Jest sporo narzędzi do rysowania w takich trybach i powstało w nich mnóstwo grafik, a na Spectrumie choć widziałem setki obrazków to chyba nigdy nie spotkałem się z rysunkiem w multicolorze, czy jak to tam nazwać, czyli trybie graficznym o np. "timexowych" atrybutach wielkości 8x1 pixeli. Nie ma do tego sensownych narzędzi, a jeśli nawet zrobiłbym taki obrazek sam pilnując ograniczeń wykorzystania kolorów, jak to teraz robię dla standardowego trybu w GrafX2, to i tak bez współpracy z koderem, który przeniósłby taki rysunek na ZX'a by się nie obyło. Poza tym z tego co się orientuje to chyba na normalnym Spectrusiu taka grafika może zajmować jedynie nieco ponad połowę ekranu. Reasumując jak dla mnie zbyt wiele z tym zachodu, a efekt końcowy z racji ograniczonego rozmiaru takiej grafiki mógłby być niezadowalający.
Fakt, do wyświetalania obrazków w multikolorze najlepiej nadaje się model 128k. Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych wielu udanych prac!
Z Piotrem 'Piesiu' Radeckim rozmawiał Krystian 'Tygrys' Włosek. Wywiad został zakończony w lipcu 2012.
Odnośniki:
- Galeria prac Piesia na ArtCity
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.
Świetne! | ![]() |
100% | [1 głos] |
Bardzo dobre | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Dobre | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Średnie | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Słabe | ![]() |
0% | [0 głosów] |
Świetny wywiad, oby więcej takich na speccy.pl
Melduję, że przeczytałem. Bardzo fajne opowiastki i pierwszego sortu piksy!
Time pilot to rowniez moja ulubiona gra z salonow gier
super sie czytalo. ciekawi mnie tylko czym Piesiu zajmuje sie obecnie.. tzn. czy ma to zwiazek z grafika komputerowa. Szkoda ze o tym wywiad nic nie wspomina.