Ależ
Zaxonie, walka z żulami? C'mon trzeba być bardziej ambitnym!
Powszechnie jest wiadomo, a każdy Dźon Rambo spod Biedronki to potwierdzi, że posiadanie broni na podstawie pozwolenia jest wyłącznie po to, aby odpierać ataki ruskiej armii. Bierzesz taką kolekcjonerską Pepeszkę, albo sportowy karabin i strącasz Shahedy, Ka-52, ewentualnie rakiety manewrujące, a w wolnej chwili możesz zdewastować ruskie batalionowe grupy bojowe. A jeśli sytuacja zaczyna być trudna, to schodzisz do podziemia, w towarzystwie Kałaszka zostajesz partyzantem, albo montujesz do niego tłumik i jesteś skrytobójcą polującym na ruska generalicję. Innym celem wyrobienia sobie pozwolenia na broń, może być walka z zombi podczas ich inwazji, ale w tym przypadku zalecane jest używanie "dwururki" ze względu na jej skuteczność i siłę ognia

Sam chciałem wystąpić o pozwolenie do celów kolekcjonerskich i kupić sobie VSS Vintorez lub jakiegoś VAL-a, ale stawianie szafy pancernej w bloku, to już przesada.
No i dałem sobie spokój. Poza tym, po "odbytym stosunku do służby wojskowej" trochę inaczej na to patrzę 
Są różne szafy na broń, duży wybór w zależności od możliwości lokalowych i planów kolekcjonerskich. Można zwyczajnie kupić sobie szafę-słupek o szerokości np. 25cm, waży toto około 50kg i nie zajmuje dużo miejsca, oczywiście nie zmieści się w niej za wiele sprzętu, ale tak jak powiedziałem wszystko zależy od naszego widzimisię.
Czasami oglądam Leśnego, bo fajnie gada i jest śmieszny, ale to też propagandysta, chwali wyłącznie "swoje piórka" - preferuje kolekcjonerkę, bo działa głównie w tym biznesie. Na samym początku rzuciła mi się w oczy jego manipulacja związana z porównywaniem zalet i wad pozwolenia na bron do celów sportowych i kolekcjonerskich. Niestety zapomniał on dodać, że robiąc pozwolenie sportowe, także można robić pozwolenie sportowe do celów kolekcjonerskich, wszystko w jednym "pakiecie". Nie jest to oczywiście pełna kolekcja, nie możesz na jej podstawie posiadać rakietnic, czy jakiś wymyślnych broni, ale w moim mniemaniu te kwestie mają marginalne znaczenie.
A rzeczywista różnica między oboma pozwoleniami jest generalnie na plus dla sportu, przy tym pozwoleniu można:
- nosić broń
- użyczać broń innej osobie posiadającej takie pozwolenie
- uzyskuje się dopuszczenie do posiadania broni tj. można pracować z bronią firmową
- możesz posiadać więcej sztuk broni, w Warszawie bez problemów wydają pozwolenie na 40szt, 10 sport + 30 kolekcja, oczywiście posiadanie takiej ilości broni to kosmos, czysta fikcja, ale niezaprzeczalnie są większe możliwości
W kolekcjonerce niestety dochodzi wysoki poziom trudności policyjnego egzaminu - na każdy rodzaj broni, który chcesz kolekcjonować masz oddzielny egzamin praktyczny, mogą sobie zażyczyć np. rozkładania broni i nazywania części składowych itp.
W mundurówce jest przeświadczenie, że nie jest w ich interesie, żeby Polacy posiadali własną broń, bo to teoretycznie może generować problemy, będą mieli więcej pracy. Generalnie nie dziwię się takiemu podejściu, bo gdy taki policjant przez pół życia ma styczność głównie z bandziorami i patologią, to ma też skrzywione postrzeganie otoczenia i może mu się wydawać, że każdy obywatel RP jest potencjalnym przestępcą. Niby nie ma uznaniowości w wydawaniu pozwolenia na broń, ale już na egzaminie może być różnie, jak zechcą oblać to wszystkiego mogą się przyczepić.
A starty w zawodach, których tak bardzo wszyscy się obawiają, to czysta formalność. I tak czasami chodzi się na strzelnicę, to dlaczego by w to miejsce nie zapisać się na zawody i zrobić wymaganych 8 strzelań w ciągu roku? Tu nie liczą się wyniki, ale osobostarty. Aczkolwiek znam kolegę, który chciałby zrobić kolekcjonerkę, tylko dlatego, że chce posiadać broń ale niekoniecznie z niej strzelać, no w tym przypadku tak, bardziej pasuje pozwolenie kolekcjonerskie....