Też się słabo znam na robieniu biznesu w tamtych czasach, we współczesnych niestety również
Musiałbyś porozmawiać Ramos z kimś starszym, kto się tym zajmował w tamtych czasach, np. z Kulczykiem albo Solorzem, bo oni też zaczynali od firmy polonijnej.
Ogólnie było tak że w socjalistycznym państwie, zakłady pracy miały być państwowe. Pewien wyjątek robiono dla drobnych rzemieślników typu fryzjer, zegarmistrz czy warsztat samochodowy. Pewnie też różne nagrywające kasety "Computer Studio" w różnych domach towarowych działały właśnie na zasadzie takiego punktu usługowego. A może działały zupełnie na czarno? Nie wiem.
Natomiast sprowadzanie komputerów z zagranicy za dewizy to grubsza sprawa. Tutaj zwyczajny obywatel nie mógł sobie tak po prostu pójść i założyć firmę. Sporym utrudnieniem było też że istniały dwa kursy dolara - oficjalny, mocno zaniżony i wzięty z kosmosu oraz prawdziwy, czarnorynkowy. Cinkciarze dlatego istnieli, bo w oficjalnych bankach wymieniano dolary i owszem, ale po państwowym kursie
W tej pogmatwanej rzeczywistości powstało w prawie coś takiego właśnie jak firma polonijna. z tego co rozumiem mógł ją założyć cudzoziemiec polskiego pochodzenia, ale nie rodowity Anglik czy Niemiec ani też Polak z kraju. Czemu tak, można się zastanawiać.
Czasem więc polonus-cudzoziemiec był figurantem potrzebnym do założenia firmy, bo prawdziwy szef był tutaj na miejscu.
Działania takich firm były utrudnione bo państwo patrzyło podejrzliwie na "prywaciarza" przysyłało mu kontrole itp. ale sprowadzać komputerów zupełnie na czarno, bez firmy i faktur się nie dało więc firmy polonijne były często jedyną ówczesną możliwością.