No nic, okazuje się, że normalnie dojechać się tam nie da. 12 godzin jazdy, wielokrotne przesiadki, pociągi/autobusy - w zimie (u nich już zima, nie tak, jak u nas, heh) - brak pewności, że dojedzie się w pore na następną przesiadkę.
Hellboj wyliczył, że nawet jak wyjedzie się w piątek rano, to do udziału w zlocie zostaje jedynie sobota, a potem znowu cała niedziela to skrajnie długa i męcząca podróż - tym razem na kacu - więc jednak się nie podejmie. A bez 'czeskiego pilota' to nie ma tam co jechać.
Pytaliśmy nawet, czy ktoś nie będzie jechał z Pragi (lub przynajmniej przez Pragę), ale ponoć nikt z uczestników tamtędy nie zmierza. Szkoda, bo to by rozwiązywało sprawę.
Jednak wygląda na to, że zlot przy Niemieckiej granicy to za daleko, jeśli nie ma normalnego połączenia kolejowego.
Kiszka modliszka.