A bo konkretnej interwencji nikt się tak naprawdę nie wyrywa, podobnie jak było z naszymi "aliantami" w 1939 roku. Każdy patrzył na swoje podwórko i swoje problemy, nie rozumiejąc, co tak naprawdę zaczyna się dziać.
I tak jest i teraz. Z NATO-wskich państw nikt się nie odważy nic zrobić, poza deklaracją wysyłki broni czy pomocy humanitarnej. Bo inaczej wiadomo, że Putin powie, że NATO wystąpiło przeciw Rosji i pewnie każe przewietrzyć atomówki. Tyle, że to zdziadziałe państwo z dykty (jak widać, Polska nie jestem jedynym) nie jest w stanie zagrozić kilku państwom Europy jednocześnie, chociażby większość okrętów z okresu zimnej wojny zardzewiała na morskim cmentarzysku Półwyspu Kolskiego, a produkcja nowoczesnych idzie jak krew z nosa, w porównaniu do "pięknej" epoki sowieckiej.
Wojna z Ukrainą dobitnie pokazuje, że Rosja się militarnie nie liczy. Zamierzony Blitzkrieg ciągnie się półtora miesiąca, wspierany dywersją, terroryzmem, zbrodniami wojennymi, ślepymi atakami rakietowymi na osiedla. I nic, poza zniszczeniami i rosnącą liczbą ofiar się w zasadzie nie zmienia. Putin wywala swoich generałów i doradców, ściąga sprawdzonych weteranów z poprzednich wojen - i nic to jak dotąd nie daje.
Prawdziwy strach mogą budzić natomiast Chiny. Po pierwsze, stanowią olbrzymi rynek na rosyjskie surowce, po drugie - to ideologiczny sojusznik od ponad pół wieku. I o ile bogatszy, silniejszy i sprawniejszy od zardzewiało-kartonowej armii Putina. Tyle, że ChRL nie da się wciągnąć w gierkę Putina tak na zawołanie, bo Chiny - z braku wrogów militarnych wśród swoich sąsiadów - bardziej niż konfliktu z NATO obawiają się możliwych konsekwencji gospodarczych. To jednak miliard czterysta milionów gęb do wykarmienia. No i konieczność stałego udowadniania, że komunizm jest najlepszym możliwym ustrojem, odgórnie i systemowo znoszącym nierówności i biedę

Nie mam wątpliwości, że po jeszcze kilku nieudanych próbach szturmowania ukraińskich miast, Putin łaskawie zgodzi się na zawieszenie broni i jakieś porozumienie. Oczywiście jednym z warunków będzie pozostawienie go w absolutnym spokoju, żadnego ciągania po Hadze czy inne takie

. Przecież on tylko starał się Ukrainie pomóc, no ale cóż, nie udało się, trudno, prawda? Naród rosyjski stać było na takie poświęcenie, by pomóc swym "braciom" ciemiężonym przez jakiś wyimaginowany faszyzm. I tak to będą sprzedawać putinowskie media, wszyscy (prawie) będą w to oczywiście święcie wierzyć, przybędzie parę pomników ku chwale dzielnych onucowych wojaków, kradnących sprzęt AGD i zabawki z domów ludzi, którym ponoć pojechali pomagać...