Dziwna sytuacja mnie zaskoczyła ostatnio... dział różności więc zapytam ostrożnie o Atari

Mam dysk Megafile 30 do Atari Mega ST, kiedy ponad rok temu odkładałem go na półkę był w pełni sprawny aż do momentu kiedy to wczoraj potrzebowałem coś z niego odczytać i tutaj ku mojemu zaskoczeniu okazał się on martwy jak trup

Po włączeniu zapalają się obie diody i nic dalej się nie dzieje, nie słychać nawet chwilowego charakterystycznego terkotania napędu zaraz po włączeniu zasilania.
Komputer go nie rozpoznaje i generalnie padlina.
Po rozkręceniu pacjenta i zaatakowaniu go oscyloskopem okazało się że oscylator na procku 8085 stoi, wymiana tego rezonatora ceramicznego nie przyniosła poprawy i dopiero odpięcie rezystora podciągającego 1M w układzie generatora wzbudziło oscylacje.
Niby teraz po włączeniu reaguje poprawnie i mruga oraz terkocze po starcie jak powinno, tylko komputer nadal nie widzi tego dysku a ponowne załadowanie sterownika z dyskietki daje komunikat "Device uncompatible" czy jakoś tak...
Nie udaje się nawet zrobić zrobić formatu tego dysku, bo jest komunikat że ten rodzaj dysku nie jest obsługiwany.
Poszedłem dalej i podłączyłem jumper by wprowadzić kontroler w tryb diagnostyczny za pomocą zworki na płycie, wynik jest dla mnie niejednoznaczny i nie koreluje z opisem usterek w znalezionej dokumentacji, mianowicie dioda po włączeniu miga 2 razy szybko i potem po 2 sekundowej przerwie jeszcze raz szybko i potem następuje kolejna dłuższa pauza i tak w koło.
Dodam że BIOS jest też wymieniony na nowy EPROM i efekt jest ten sam.
Czy ktoś już się kiedyś spotkał z podobnym problemem lub potrafi zidentyfikować kod z trybu serwisowago?
Czy to możliwe że procesor się popsuł od samego leżakowania i zmieniły się parametry jego oscylatora, bo sam rezonator został podmieniony kilkukrotnie bez efektu?