Zasadniczo wiara tym się różni od wiedzy że obszar którego dotyczy jest zamglony i poruszamy się po omacku, nie raz ulegając własnej lub cudzej bujnej wyobraźni. A równie łatwo sobie wyobrazić że coś tam jest, jak i że nic tam nie ma. Jak ktoś czuje niechęć do wchodzenia we mgłę, to niech nie wchodzi. I tak zawsze się znajdą tacy co tam wejdą i albo zginą bez wieści, albo dokonują odkryć.
Gdy czasem jestem świadkiem tego typu dysput na temat wiary lub niewiary w coś to mam poczucie jakbym śledził rozmowę słyszącego z głuchym o istnieniu dźwięku.

I przypomina mi się kilka zdań takich jak:
Brak dowodów na istnienie czegoś nie jest dowodem na tego nieistnienie. A niektórzy lubią o tym zapominać.
To że o czymś nie wiesz znaczy tylko, że o tym nie wiesz, a nie że tego nie ma. No chyba że już zjadłeś wszystkie rozumy.

A jak ci się kończą argumenty i już nie wiesz jak przekonać do swoich poglądów, to możesz się ratować ośmieszaniem oponentów np. tym, że jeszcze z takich poglądów czy zainteresowań nie wyrośli. Jak dobrze pójdzie, to ci mniej pewni siebie przejdą na twoją stronę i nie będą już ani słuchać ani głosić poglądów przeciwnych niż twoje.
A prawda? - Cóż, gdzieś tam jest.

Kiedyś wierzyłem że nauka jest obiektywna i że się rozwija w miarę odkrywania nowych rzeczy. No przynajmniej od pewnego czasu, bo już się nie pali na stosie za głoszenie prawd niezgodnych z oficjalnie uznawaną wiedzą. A jak wiemy z historii nie raz się mylono i to nawet o 180' stopni, by wspomnieć choćby o Słońcu krążącym wokół Ziemi. Ale gdy poczytałem "Zakazaną Archeologię" poczułem zawód. Bo wprawdzie teraz już się nie pali za niesłuszne poglądy, ale się ośmiesza, zwalnia z pracy, odbiera tytuły naukowe, granty na badania i zostawia z niczym. Ośmieszenie działa lepiej niż robienie z takiej osoby męczennika. A dowody podważające aktualnie uznawane teorie jakoś się gubią, pod opieką tych którym te zmiany nie są na rękę. Zupełnie tak jak w religii. Nauka to religia moi drodzy. Nauka to religia. Stwarza pozory obiektywności i głoszenia prawdy, a w rzeczywistości nie lubi jak ktoś ośmiela się je podważać. Jak to mówią - "Ludzie (którzy chcą uchodzić za mądrych) uwierzą we wszystko, gdy się do tego doda że odkryli to naukowcy".

Milion dla magika który udowodni że umie czarować? - hahahahahaha Dooobre!
A po co mu milion skoro może sobie wyczarować co tylko chce? A gdyby ludzie wiedzieli że jest magikiem, to wszyscy by mu zawracali dupę i prosili o kasę uzdrowienia itd. itp. Musiałby być idiotą by się ujawniać. Nooo ale niedowiarki uważają że skoro nikt się po tą kasę nie zgłosił to to jest dowód że magia nie istnieje.
Komik Chris Rock powiedział kiedyś, że nie wierzy, by kiedykolwiek stworzono lekarstwo na raka ani AIDS, pewnie już je znają od dawna ale to ukrywają, bo taki lek da znacznie mniej kasy niż daje "szukanie" tego leku. Tak samo nie wierzy że powstaną auta którym nie będą odpadać zderzaki, chociaż dobrze znamy takie materiały, przecież latamy już w kosmos, ale takie auto da mniej kasy, niż takie które za parę lat się rozleci. I trafił w sedno opisując czym się kieruje nauka i rozwój technologi. Ale jak ktoś chce wierzyć że wlewamy do aut benzynę bo jeszcze nie wymyślono nic lepszego, to proszę bardzo. Każdy ma prawo wierzyć w co chce.