Ta lista z linka Tygrysa nie za bardzo mi się kojarzy z cyberpunkiem, no ale mniejsza, przypomniała mi dwa świetne filmy Surogaci, i Tron. Oraz parę ekranizacji Philipa K.Dicka takich jak BladeRunner, Total Recall, Raport Mniejszości. Nawiasem mówiąc to chyba najczęściej ekranizowany pisarz SF.
Matrix? - Hmmm kiedyś wydawał mi się bardzo odkrywczy, choć każda następna część mniej mi się podobała, no i za często go puszczają w TV.

Co do S.Treków i S.Warsów fakt że pierwszy zaczynał jako serial a drugi jako film, ale teraz jest już tego że hoho:
Star Trek seriale: Original Series (79)odcinków, Animated Series (22), Next Generation (178), Deep Space Nine (176), Voyager (172), i Enterprise (98). Są też fanoskie Hidden Frontier, i Genesis.
A kinówek jest już 12: The Motion Picture - 1979, Gniew Khana - 1982, W poszukiwaniu Spocka - 1984, Powrót do Domu Na Ziemię - 1986, Ostateczna Granica - 1989, Wojna o pokój (nieodkryta kraina) - 1991, Pokolenia - 1994, Pierwszy kontakt - 1996, Rebelia - 1998, Nemesis - 2002, Star Trek (nowa seria) - 2009, Into Darkness (W stronę Mroku) 2013. Ostatniego jeszcze nie znam, a generalnie im starsze tym nudniejsze.

Gwiezdnych Wojen jest jak wszyscy wiemy 6: Nowa Nadzieja - 1977, Imperium Kontratakuje - 1980, Powrót Jedi - 1983, Mroczne Widmo - 1999, Atak Klonów - 2002, Zemsta Sithów - 2005. Te starsze już mi się opatrzyły.
Do tego kilka Spin Off-ów: Star Wars Holiday Special 1978, Przygoda wśród Ewoków 1984, Ewoki: Bitwa o Endor 1985, Droids: The Great Heep (anim) 1986, i Wojny Klonów (anim 3D) 2008.
Ale także kilka seriali: Ewoki (anim)(26),Droidy (13), Wojny Klonów (anim)(25), no i Wojny Klonów 3D (97).
Gwiezdne Wrota też nie gorsze, 4 seriale: SG1 (214) <- to najdłuższy serial SF w historii ale niedługo Dr Who go przegoni.
I jeszcze Stargate: Infinity (animowany)(26), Atlantyda (100), i Universe (Wszechświat) (40).
I 3 kinówki: Stargate 1994, potem aż dwa z 2008 Arka Prawdy, i Kontinuum. A na sfilmowanie Extinction od paru lat zbierają kasę.
Ekranizacja Tolkiena jest piękna, ale jednocześnie taaaakaaaa nuuuuudnnaaaa. Gdyby zmieścili tą trylogię w 4 godziny, a nie w 9, to by nie można było oderwać oczu. No ale fantasy na Tolkienie się nie kończy. Nie gorsze światy opisali:
Clive S. Lewis - OPOWIEŚCI Z NARNII, Philip Pullman - MROCZNE MATERIE (złoty kompas itp), Ursula K. Le Guin - ZIEMIOMORZE, Robert E. Howard - CONAN, Andrzej Sapkowski - WIEDŹMIN, J. K. Rowling - HARRY POTTER.
Przyznam że liznąłem jedynie Conana, bo wolę czytać książki popularnonaukowe i (nazwijmy to) paranaukowe, a co do reszty to wychodzę z założenia, że jak są dobre, to przecież je sfilmują.

Pytanie na dobranoc: Dlaczego Japończycy mają takiego fioła na punkcie historii o robotach w których mieszka dusza? By wspomnieć choćby takiego klasyka jak Ghost In The Shell.