Zgodzę się, że wymiana badziewnego przewodu z żyłami miedziowanymi o przekroju 0.5mm2 na dobry przewód miedziany 1.5mm2 z poprawnie zarobionymi końcówkami oraz z rdzeniem ferytowym przy wejściu do sprzętu audio ma sens. Ale reszta to subiektywizm i gonienie nieistniejącego króliczka.
Jeśli kogoś stać może nawet kupować kabelki z czystego srebra czy złota, ale w większości jest to bełkot marketingowy. Przykład? Sławetna miedź beztlenowa... zwykła miedź elektrolityczna ma zawartość tlenu poniżej 0.02% i zalozezenia oraz procesu technologicznego jest beztlenowa. Poza tym miedź dosc ciężko wchodu w reakcje z tlenem.
Tak, to w większości bełkot marketingowy. Tak jak teraz wszędzie. Przykład? Silniki cyfrowe w odkurzaczach Dysona. Ale bełkot jest w reklamie/opisie.
Silnik Dysona działa i ma zalety - jest mniejszy niż "zwykłe"

Marketing ma przyciągnąć więcej klientów. Przykład 2? Technologia FDD2 w głośnikach Logitech X-230. FDD2 = Frequency Directed Dual Drivers. Cóż to za rewolucyjna technologia? Znany od stworzenia świata pomysł filtra/zwrotnicy - jeden głośnik odtwarza ograniczone pasmo. Ale głośniki X-230 jednak ładnie grają, a brak FDD2 powodowałby interferencje przy zmianie położenia słuchacza.
Każdy słyszy nieco inaczej i to badanie jest bardzo mocno subiektywne.
Jeśli czegoś nie daje się zmierzyć i wyliczyć to już jak @Trojacek pisał wcześniej - bardziej religia nie technika. 
Po pierwsze: w jaki sposób ślepy test jest badaniem subiektywnym?
Ślepy test polega na skonstruowaniu zestawu audio z przełączanym jednym elementem, np. kablem. Całość jest zasłonięta, żeby słuchający nie widział który element jest zastosowany. No i słucha kilku/kilkuunastu prób w losowych ustawieniach przełącznika, zapisując wyniki. A potem porównuje się. Jeżeli "zwykły kabel" był zastosowany w próbach np. 1,2,6,8,12, a słuchający zapisał że dźwięk jest lepszy w próbach np. 3,5,7,10,13,14 to jest to chyba wynik obiektywny?
Po drugie: słuchanie muzyki
JEST subiektwne. Słucha się dla przyjemności, a nie dla parametrów.
Po trzecie: trzeba wiedzieć
CO ZMIERZYĆ. W latach 90 kupiłem CD Fonica do wieży Diory. Grał ładnie, ale w końcu zaczął się psuć. Zmieniłem na SONY. Na pierwszy "rzut ucha" bardzo ładnie, było jakby więcej wysokich tonów, ale po jakimś czasie zaczęło mnie męczyć to brzmienie, czasem robiło się "krzykliwe/brzęczące".
I tu ciekawostka: miałem zmierzone pasmo przenoszenia obu. W Fonica od 10kHz wykres opadał i dla 20kHz miał -5dB. SONY - równe jak stół od końca do końca z odchyłką -0,5dB. To czemu grało gorzej? To wyjaśniło się później, ale udowodniło że jak się nie wie co zmierzyć należy zaufać uszom.
I kto teraz odpowie co należało zmierzyć?