A pochwale sie, co tam, tak nie wiele ostatnio cieszy

W koncu moja niedawno uruchomiona Amiga 2000 dorobila sie dysku.
Mialem kontroler od jakiegos czasu, ale jak wiadomo male, czyli mniej niz 1GB, dyski SCSI za zlaczem 50-cio pinowym sa praktycznie nie do zdobycia, a gdy sie taki pojawia to po pierwsze z odpowiednio wywindowana cena a po drugie ze wzgledu na wiek bez zadnej gwaranccji, ze do mnie dojdzie w stanie dzialajacym.
Na szczescie istnieje alternatywa w postaci SCSi2SD. To jest takie male urzadzenie, ktore sprzetowo emuluje do czterech dyskow podpietych na tasmie o dowolnej pojemnosci, ktora to mozna bardzo latwo skonfigurowac za pomoca dolaczonego oprogramowania.
Z tego co wyczytalem, to najnowsza wersja potrafi zaemulowac wiecejnic cztery dyski i ogolnie transfer danych jest szybszy, ale na razie probowalem sie uporac z problemem kompletnego braku dysku, co jakby zbiera priorytet.
Tutaj pojawia sie kolejny problem. Cena tego ustrojstwa jest lekko zaporowa ze wzgledu na dwie rzeczy. Po pierwsze gdy sie dostaje gotowy produkt to z czysta przyjemnoscie se go po prostu wklada, uruchamia i juz. Najczesciej wszystko bangla prosto z pudelka zwlaszcza, ze czesto serwis jest dosc osobisty jak np mozna poprosic, zeby konstruktor podeslal to urzadzenie juz skonfigurowane pod np Apple i wtedy na prawde wystarczy podpiac i juz. No to w czym problem, ktos moglby zapytac, no wlasnie to sporwadza do drugiej rzeczy, gdzie portrafie sobbie poskladac takie cos sam i lubie wiedziec jak to dziala. Dlatego miedzy innymi wybralem PIC a nie Arduino do hasania na lonie, ale to nie na ten watek, wiec postanowilem posc troche na okolo zamiast po najnizszej linii oporu i zbudowac sobie takiego samemu.
Postanwailem, ze skoro na githubie sa zrodla i ze dwa klony tych zrodel z drobnymi zmianami plus gerbery pod plytke to sobie pomyslalem, ze zamiast kupowac gotowca poskladam sobie jednego od zera. To zalatwi dwie kwestie, moje nieugaszone pragnienie nabycia wiedzy typu: "jak to dziala" i mozliwosc zmontowania ich wiecej na potrzeby wlasne, lub jednego czy drugiego muzeum.
Co jest ciekawe nigdy nie bawilem sie architektura 32-bitowa na wieksza skale zwlaszcza w ARM a tym bardziej na produktach firmy Cypress takze to byl istny krok w nieznane. Nie wiedzialem nic, jak i na czym sie to programuje, jaki potrzebny jest programator czy nawet co to tak na prawde jest i dlaczego konstruktor wybral akurat to. dodatkowo z gerberow, czyili zestawu plikow, ktore wysyla sie do producenta w celu wyprodukowania plytek PCB, dostalem plytki ktore nie dosc, ze procesor sam w sobie ma 100 nozek, czyli po 25 sztuk na 14-sto milimetrowym boku, to jeszcze inne elementy dobrane byly tak, zeby bez na prawde dobrej lupy lub mikroskopu nie dalo sie tego poskladac. Konstruktor na prawde postaral sie, zeby zbyt latwo nikt tego nie probowal skladac we wlasnym zakresie.
Zaczalem w sumie od oprogramowania na to ustrojstwo, bo bez programu (firmware) calosc jest tylko martwa plytka i sluzy do nieczego. Gdy w koncu doczytalem w czym sie buduje oprogramowanie na procesor to po zalozeniu konta, zassaniu IDE i zainstalowaniu udalo mi sie odpalic projekt. Hmm, chociaz tyle, ze bez bledow sie pokazalo i jakby jestesmy w pozycji, zeby zbudowac wsad na procesor. No niestety to nie jest takie proste i jak to zwykle bywa przy budowie wyskoczyl szereg bledow w systemie, ktorego wczesniej nie widzialem i na tematy, ktorych nie znam. zeszlo mi dwa dni googlowania i dobre trzy kolejne siwe wlosy ale udalo mi sie zbudowac bootloader, czyli jakby baze do wczytywania docelowego programu.
Teraz po wyczekaniu prawie miesiaca przyszly plytki z Chin i w miedzyczasie elementy z mniej lub wiecej lokalnych sklepow elektronicznych. Mikroskop naladowany i gotowy do pracy wiec skladania nadszedl czas. Najpierw procesor, co poszlo mi dosc lawtwo, bo jak sie taka kostke utopi w kalafonii to cyna sama sie rowno naklada. Natomiast gdy przyszlo do lutowania kondensatorow w wymiarach 0402, czyli gdzie caly element ma 4mm dlugosci i 2mm szerokosci a czubek kolby na lutownicy ma jakies przynajmniej 5mm zabawa byla przednia. Nawet gdy cos wlutowalem krzywo, lub zostawilem blob cyny na jednym koncu to bez mikroskopu lub mocnej lupy i tak nie widac

Aczkolwiek zajelo to troche czasu i kiedy taki element spadnie na podloge, to mimo, ze nie mam dywanu tylko deski to szanse na znalezienie go sa raczej marne i bylo latwiej po prostu wziac nastepny

Takze ok, poskladalem plytke i test generalny, czyli termometr wycelowany na procesor i podpinamy napiecie. Albo stanie w ogniu albo sie zacznie bardzo mocno grzac albo moze cos jeszcze... ale okazalo sie, ze po podpieciu 5V calos stoi stabilnie i nic sie nie grzeje. Ok, to w takim razie moze warto by bylo sprobowac wgrac ten boot loader na plytke i zobaczymy co sie stanie.
Tu pojawil sie kolejny klopot. Programator do tych kostek firmy Cypress kosztuje jakies 100 dolarow bez centa, czyli wicej niz cale przedsiebwziecie, lub nawet gotowy projekt z polki, wiec trzeba bylo poszukac alternatywy. Po przeczytaniu dokladnie polowy internetu okazalo sie, ze czesc programistow z sukcesem programowalo kostki tej samej firmy ale poprzedniej generacji uzywajac prramatora J-LINK, ktorego mozna nabyc za rownowartosc okolo 35 zlotowek. zaden z nich oczywiscie nie opisal jak to zrobili mimo, ze nawet ponagrywali filmiki i wrzucili na Tuba, jak im to fajnie poszlo.
Oryginalne IDE firmy Cypress oczywiscie uznaje tylko ich wlasny programator i gotowy zbudowany projekt zapisuje w sposob, ktory jest tylko im wewnetrznie znany i nie za bardzo kompatybilny z czymkolwiek innym, z czego rodzi sie kolejny problem taki, ze mam zbudowany firmware i mam programator, tylko ze moj programator nie rozumie zposobu w jaki firmware jest zapisany i trzeba dokonac konwersji. Na szczescie w zyciu grzebalem w w tylu plikach binarnych i nie tylko zeby dosc szybko wykminic, ze Cypress doklada swoj wlasny "checksum" na koniec binarki psujac w ten sposob nie tylko wielkosc pliku ale tez caloksztalt, bo ten "cheecksum" nie zawsze jest na koncu pliku. Po krotce nie wiele trzeba, zeby przeinaczyc to co generuje oprogramowanie Cypress na cos, co jest rozpoznawane przez prawie kazdy programator na swiecie.
No to testujemy. Nacisnalem "Programuj" cos mignelo na ekranie i juz. Wrecz bylem zaskoczony, ze zamiast miliona problemow calosc trwala frakcje sekundy i cos zaczelo dzialac. Na plytce zaczela migac dioda, czyli pokazal sie stan gotowosci przyjecia docelowego programu. Po "przeinaczeniu" docelowego programu na ten sam format, nacisnalem "programuj" i jakies dwie sekundy pozniej mam gotowy produkt.
Podpialem go do kompa przez usb i nie tylko sie pokazal i zainstalowal bez problemu, ale tez pokacal ze karta SD ma pojemnosc 1GB, co bylo prawda.
Teraz zostaje tylko zainstalowac system i wszystko powinno grac

Na Koniec dorzuce fotke gdzie moja Amiga testuje czy dysk jest fizycznie sprawny przed formatem i instalacja Workbencha 1.3 na dysk twardy

Ktos wie jak ?
